Oto okazuje się, że zajadłość pitbulla, którą wykazywali niektórzy posłowie w walce o sprawy bydgoskie, gdy byli w opozycji, gwałtownie zmienia się w potulność ratlerka, gdy zasiądzie się po rządowej stronie barykady. Wtedy pociąg do interpelacji i kontrolowania rządu maleje, bo przecież nie godzi się podszczypywać własnego rządu, nawet gdy ten zajmuje się sprawami ważnymi dla Bydgoszczy.
Jest i druga strona medalu. Posłowie, którzy dotychczas reprezentowali koalicję PO-PSL i nie widzieli sensu w składaniu interpelacji i zapytań (bo w ich mniemaniu wszystkie prace toczyły się swoim rytmem), teraz próbują kontrować rząd i kontrolować jego poczynania, patrząc władzy na ręce.
Stałe jest za to zachowanie posła Eugeniusza Kłopotka, który tradycyjnie zdaje się być zdystansowany do wydarzeń w Sejmie.
PRZECZYTAJ:”Express” sprawdził, co robią nasi parlamentarzyści w sejmowych ławach