Szanse Jezusa Chrystusa na pozostanie królem Polski wciąż rosną, a koń, byle nie arab ze stadniny w Janowie, może zostać, i to wcale nie pod osłoną nocy, senatorem.
Jako wnikliwy obserwator, bo w takiej roli dziś się obsadziłem, wcale bym się nie zdziwił, gdyby w nieodległej przyszłości specjalną ustawą zabroniono brodatym wegetarianom wstępu do restauracji, a tysiące rodaków wzięłoby ochoczo udział w ogólnopolskiej akcji „Cała Polska strzela do uchodźców” pod patronatem ministra obrony narodowej i części klubu Kukiz, sorry zostało nas tylko 15.
Zgadzam się też z marudami, lemingami i cyklistami, iż PiS w dużych dawkach jest szkodliwy, cóż z tego, skoro lud to kupił i przyzwyczaił się szybko, że białe jest czarne, a czarne białe i to jest dalszy ciąg, niedobrych dla koalicji antyrządowej, wieści.
Na tym nie koniec, bo oto mamy na naszej scenie do czynienia z jednym z najbardziej, jak twierdzi Norman Davies, mściwych politycznych gangów w Europie, przy którym opozycja prezentuje się z kolei jak przezabawny gang Olsena. Jarosław Kaczyński i jego szwadrony „dobrej zmiany” przeciwko komu...? Schetynie, ciasteczkowemu potworowi totalnej opozycji, Petru, widzącemu światełka w tunelu, Czarzastemu, bo SLD postawił ponownie na doświadczenie, czy PSL-owi, wiecznemu koalicjantowi wszystkich bez względu na partyjne wyznanie.
Szef rządzącej partii pożera przeciwników tego typu sortu na śniadanie i wypluwa kosteczki, które minister Ziobro skrupulatnie liczy i zawija w sreberka; zawsze się mogą przydać.
PiS nie ma z kim przegrać, wie o tym rzecznik partii Beata Mazurek, która sędziów Sądu Najwyższego nazywa grupą kolesi i sam fakt, że niektóre z jej wypowiedzi są równie zabawne jak złośliwy nowotwór, nie pozostawia złudzeń co do cienkiej, niczym papier po śledziach, opozycji…
I na tym już koniec złych lub dobrych, jak kto woli, wiadomości.