– Na miejscu zastaliśmy trzy osoby, które wykonywały prace porządkowe (czyszczenie poręczy, ławek, windy, tablic informacyjnych, itp.). Oględziny peronów i torów nie ujawniły resztek gniazd, śladów po zniszczonych jajach, ale usłyszeliśmy wymianę zdań pomiędzy pracownikami, że „muszę skończyć robotę i jakimś tam jajeczkiem nie będę się przejmował” – relacjonuje Monika Wójcik-Musiał, wiceprezes zarządu TP „Kawka”.
Podczas rozmowy mężczyzna wycofał się ze stwierdzenia i odesłał przedstawicieli stowarzyszenia do straży miejskiej, która wcześniej pojawiła się na dworcu. Strażnicy otrzymali zgłoszenie przed południem w środę 11 maja. Świadkiem zdarzenia była młoda kobieta, która czekała przy dworcu na autobus.
– Po dojeździe na miejsce zastaliśmy pracowników, którzy wykonywali zlecone im prace, w tym usuwali stare, „nieczynne” gniazda. Jedyne, co tam znaleźliśmy, to gałązki po nich. Nie było żadnych śladów zbitych jajek – informuje nas Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy.
Stowarzyszenie na miejscu znalazło jedyne aktywne gniazdo grzywacza oraz dużą ilość odchodów w innych miejscach pod wiatą peronu 1, co mogło sugerować lokalizację innych gniazd. – Przedstawiciel wydziału PKP odpowiedzialnego za utrzymanie porządku na peronach przyznał, że została wynajęta firmą sprzątająca, ale nigdy nie zostały wydane dyspozycje dotyczące „wyrzucania gniazd” i zapewnił, że gniazdo grzywacza pozostanie nienaruszone – informuje wiceprezes.
Przepisy a rzeczywistość
Choć w tym wypadku nikt nie został ukarany, nie ma też potwierdzenia, że ktoś złamał prawo, to zdaniem towarzystwa podobne sytuacje będą miały miejsce, dopóki nikt nie zostanie złapany za rękę. – Przepisy dotyczące ochrony przyrody i gatunków chronionych są nagminnie lekceważone przy pracach porządkowych, remontach, nowych inwestycjach budowlanych itd. - uważa Monika Wójcik-Musiał.
„Kawka” przypomina, że zgodnie z art. 131 pkt. 14 ustawy o ochronie przyrody: „kto umyślnie narusza zakazy w stosunku do zwierząt objętych ochroną gatunkową podlega karze aresztu albo grzywny”. Naruszenie zakazów w stosunku do gatunków chronionych jest wykroczeniem, a w przypadku powstania istotnej szkody jest przestępstwem.
– W tym konkretnym przypadku mieliśmy do czynienia z dwoma gatunkami – gołębiem grzywaczem, którego w okresie lęgowym chroni prawo łowieckie oraz gołębiem miejskim objętym częściową ochroną gatunkową – tłumaczy wiceprezes zarządu stowarzyszenia. Jej zdaniem nawet, gdyby prawo nie chroniło ptaków, to nikt nie powinien niszczyć ich gniazd.
– Dobrą stroną całego tego zamieszania jest to, że komendant straży miejskiej wyraził chęć skorzystania z zaoferowanego przez nas bezpłatnego szkolenia dla strażników, obejmującego zagadnienia dotyczącą aspektów prawnych i fizycznych działań, jakie funkcjonariusze mogą i powinni podejmować w terenie w podobnych sytuacjach, związanych z ochroną gatunkową zwierząt, w tym ptaków – podsumowuje przedstawicielka „Kawki”.
