<!** Image 1 align=left alt="Image 17677" >Po wczorajszych artykułach o II lidze piłkarskiej, która puka do bram Bydgoszczy, na naszej stronie internetowej odezwali się kibice, którym nie w smak jest to, że wyraziliśmy nieśmiałą radość z tego faktu. Jako redaktor wczorajszego wydania, który „maczał palce” w publikacjach na temat przeprowadzki Kujawiaka/Hydrobudowy do Bydgoszczy, krótko odpowiem naszym krytykom. Ani ja, ani wielu moich redakcyjnych kolegów nie jesteśmy zbudowani sposobem, w jaki II liga ma do nas zawitać. Ale taki jest współczesny sport - czy nam się to podoba, czy nie. Rządzi nim biznes, a inwestor chce korzyści nie po latach, lecz jak najszybciej, najlepiej od razu. Prawda też jest taka, że z piłkarskimi wyżynami pożegnaliśmy się w Bydgoszczy wiele lat temu, i jeśli teraz nie zaakceptujemy biznesowej transakcji, którą oferuje Hydrobudowa, to możemy tak czekać i jak Dyzio marzyć o wielkiej piłce przez kolejnych wiele lat.
W NHL klub z ogromnymi tradycjami został przeniesiony nie tylko z miasta do miasta, lecz i z państwa do państwa. Dziś będziemy oglądać mecz Chelsea w Lidze Mistrzów. Jak wielu Anglików można się będzie doliczyć na boisku? A ilu z nich jest wychowankami klubu? Nie zauważyłem jednak, by z tego powodu kibice byli markotni i zniesmaczeni. Sportowy wyczyn stał się teraz ważną gałęzią showbiznesu, czymś w rodzaju koncertu Rolling Stonesów, na którym nikt z fanów nie zastanawia się przecież, skąd Mick Jagger pochodzi i kto go wychował. Dlatego my też uszanujmy swoje odmienne wizje na temat przyszłości Zawiszy i nie kopmy się z tego powodu w Internecie i na trybunach. Zdrowiej będzie pokopać piłkę - choćby tylko w amatorskich szóstkach.
