- Trudno pogodzić wszystkie interesy. Kiedy ochłodzimy halę, narzekają na zimno zawodnicy, kiedy jest wyższa temperatura, kibice zgłaszają brak klimatyzacji - mówi dyrektor hali. Po naszym sygnale sprawą zajęło się kolegium prezydenckie.
<!** Image 2 align=none alt="Image 176775" sub="Dla kibiców siatkówka, szczególnie żeńska, to pozytywne emocje.
Pomimo porażki 1:3 z Włoszkami publiczność kulturalnym i żywiołowym dopingiem stworzyła fantastyczne widowisko.">Od piątku do niedzieli w hali „Łuczniczka” odbywało się Grand Prix siatkarek. To odpowiednik męskiej Ligi Światowej. Na ostatnim spotkaniu Polek z mistrzyniami Europy - Włoszkami - było ponad 5 tysięcy widzów. W trakcie meczu było parno i duszno, kibice narzekali na brak odpowiedniej klimatyzacji, co zdarza się nie po raz pierwszy, kiedy obiekt się wypełnia.
Problem zna dyrektor hali Piotr Drażdżewski.
- Trudno wszystkim dogodzić - mówi. - Kiedy obniżymy temperaturę poniżej 17 stopni Celsjusza, narzekają zawodnicy, że jest za zimno, na lidze, kiedy jest mniej kibiców, panuje temperatura 20-22 stopni. Staramy się dostosować warunki w hali do otoczenia. Nie jesteśmy w stanie w krótkim czasie, na przykład 2-godzinnego meczu, znacząco ją podwyższyć lub obniżyć. Trudno również przewidzieć frekwencję na trybunach. Kiedy w trakcie meczu otwieraliśmy okna, siatkarze narzekali, że przeciągi zmieniają rotację piłki.
Po naszym wczorajszym sygnale sprawą zajęły się władze Bydgoszczy na kolegium prezydenckim.
- Sprawę analizowaliśmy w poniedziałek podczas rozmów z prezydentem Rafałem Bruskim - mówi jego zastępca Sebastian Chmara. - Przed kolejnymi wielkimi imprezami, w tym mistrzostwami świata w siatkówce w 2014 roku, musimy zweryfikować, czy mamy wydolne systemy wentylacji. Będziemy rozmawiać na ten temat z zastępcą prezydenta Stefanem Markowskim, odpowiedzialnym za inwestycje, oraz dyrektorem hali.
<!** reklama>Były także i miłe wspomnienia z imprezy. Wiele osób, w tym dzieci, po raz pierwszy skorzystało z okazji i wybrało się dzięki bezpłatnym wejściówkom dla grup zorganizowanych na mecze siatkówki.
- Zainteresowanie było ogromne - mówi prezes K-PZPSiatkowej Ryszard Ciężki. - Rozdaliśmy ponad 1500 wejściówek, na każdy dzień. Na zawody skrzyknęli się sąsiedzi z ulicy, rodziny, przyjaciele, a nawet przedszkolaki. Oprócz miejscowych kibiców, przyjechali do nas goście z województwa, a także innych regionów Polski, co przy bezpośredniej transmisji telewizyjnej jest ogromnym sukcesem. Publiczność pod wodzą wodzirejów świetnie się bawiła, dopingując siatkarki i uczestnicząc w konkursach.
- Dalej będziemy rozdawać bezpłatne bilety na wielkie imprezy - dodaje Sebastian Chmara. - W kibiców, przede wszystkim najmłodszych, trzeba najpierw zainwestować, aby w przyszłości wysupłali parę groszy i kupili bilet na zawody. Na to potrzeba jednak czasu i konsekwencji. To dla mnie również element wychowania poprzez sport, aby w przyszłości Bydgoszcz nie kojarzyła się w kraju tylko z pojedynczym wypadkiem i rozróbami jakie miały miejsce 3 maja na stadionie Zawiszy. Wiem, że w mieście mamy świetnych kibiców, którzy znają się na sporcie i potrafią docenić zaangażowanie zawodników.
Zobacz galerię: Komu zimno, komu duszno