Dają im to do zrozumienia, jak tylko mogą, podczas codziennych interwencji. Strażnik pewnie musi mieć żelazne nerwy, zwłaszcza że kasy za wiele nie zarabia... Dlatego powstaje pytanie, jak to jest, że nawet wewnątrz własnych szeregów dochodzi do takich jak opisana obok historii. I to nie chodzi o to, że mobbingu nie stwierdzono, tylko o to, jak przełożony potrafi traktować podwładnych. A ja naiwny myślałem, że oni jadą na jednym wózku... W interesie formacji i miasta jest zdaje się, żeby takich historii nie było.
Flesz - wypadki drogowe. Jak udzielić pierwszej pomocy?

Wideo