Porządni stoją i pomstują. Pewien bydgoszczanin opowiadał mi, jako to jechał do pracy z Osowej Góry na Wojska Polskiego. W połowie drogi dostał się ten nieszczęśnik, w dodatku trzeźwy jak.... w policyjny rękaw, i utknął w nim na dobre. Ciśnienie mu podskoczyło konkretnie. Do pracy spóźnił się 40 minut, ale ważniejsze są pewnie nerwy, które policyjne dobre chęci mu zszarpały.
Nie tylko jemu. Ludzie podobno wysiadali z samochodów i podchodzili do jednego - tak jednego - policjanta, który miał obsłużyć cały ogonek samochodów, i prezentowali wstęp do mowy nienawiści. Drugi gliniarz w tym czasie siedział w radiowozie. Panowie podzielili się robotą, co dodatkowo rozjuszyło ludzi.
Cel jest bezsprzecznie dobry i skuteczność również bywa na przyzwoitym poziomie, wielu osobom uratowano zdrowie i życie, ale gdyby tak wyłapywać nietrzeźwych kierowców jakoś sprawniej, bez paraliżowania ruchu? Może należałoby zmasowane kontrole rozlokować w całym mieście, aniżeli wybierać, co prawda spektakularne, ale uciążliwe zaganianie wielu kierowców w jedną ślepą uliczkę?
Byłoby jeszcze lepiej, gdyby opatentowano wreszcie jakiś wyjątkowo czuły i nieusuwalny alkomat montowany na kierownicy, który wykryje alkohol nawet bez zbliżania do niego twarzy. Są także pomysły, by skanować palec i mierzyć w ten sposób poziom alkoholu we krwi.
Specjaliści myślą nad tym bodaj od 8 lat. Skaner ma być umieszczony na dźwigni zmiany biegów. Pomysłowość ludzka nie zna jednak granic i za nieświeżego Iksińskiego auto mógłby odpalić świeży Igrekowski, ale i na to znalazłaby się rada. Ważne, żeby pijany w ogóle nie odpalił auta.