Piłeczka co rusz spadała na ziemię i nikt nie klaskał. Niektórzy się śmiali, bo myśleli, że przyszli na kabaret. W każdym razie cyrk był na całego. Najpierw zatrzymano pana wiceprezesa Wojewódkę z Warszawy, bo miał przekupić pana dyrektora Bułko- wskiego z Bydgoszczy.
PRZECZYTAJ:Czy dyrektorowi ZUS proponowano łapówkę, czy też jest to pomówienie?
Na stronie ZUS ukazał się tymczasem komunikat, że dyrektor naraził wiceprezesa i całą instytucję na utratę zaufania. Na wszelki wypadek Marcina Wojewódkę wieczorem zawieszono, ale nie na długo, bo rano znowu był wiceprezesem. Za to „poleciał” do odwołania Krzysztof Bułkowski. Dlaczego stracił stanowisko? Bo postradał co? ZA-U-FA-NIE.
Zaufanie zaufaniem, a my, cierpliwi wyborcy i posłuszni płatnicy składek emerytalno-rentowych, nadal nie wiemy, co się dzieje w ZUS-ie i skąd ten swąd? Coś w czwartek zaśmierdziało, ale szybko zostało ukryte w politycznym tapczanie. Żeby tylko ktoś sobie łapek nie przytrzasnął...