W Białych Błotach radni popierający wójta poszli na tzw. rympał: po grudniowym niepowodzeniu po raz drugi próbowali przepchnąć uchwałę kneblującą mieszkańcom usta. Tymczasem rady gminy to miejsca, gdzie powinni mieć oni prawo do wypowiedzi.
PRZECZYTAJ:Białe Błota na razie odzyskały głos
Z rozrzewnieniem wspominam sesje bydgoskiej rady, prowadzone przez Felicję Gwincińską. Z właściwym sobie poczuciem humoru potrafiła opanować co bardziej krewkich widzów.
Ba! - niektórych znała nawet po imieniu! Wiedziała, że publiczność potrafi wydłużyć czas obrad, ale miała też świadomość, że demokracja potrafi boleć, nawet zanudzić - takie jej prawo.