Przypomnijmy, Henryk G. jest podejrzany o to, że 26 października w Chojnicach, działając z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia swojej żony, zadał jej wiele ciosów nożem kuchennym, spowodował wiele ran kłutych okolic szyi i pleców, w wyniku czego doszło do masywnego krwotoku wewnętrznego i zewnętrznego z uszkodzeniem organów wewnętrznych, w szczególności płuc, co spowodowało natychmiastowy zgon. Usłyszał zarzuty o czyn z art. 148 par. 1, czyli zbrodni zabójstwa.
We wtorek wieczorem przed postawieniem mu zarzutów został przesłuchany. - Przyznał się do zarzucanego mu czynu, przedstawił okoliczności szczegółowo, ale nie mogę szczegółów ujawniać - mówi Mirosław Orłowski, prokurator rejonowy w Chojnicach. - Powodem było, że żona chciała go opuścić, a on nie chciał jej na to pozwolić. Była rozmowa na ten temat, zdenerwował się, był pod wpływem alkoholu. Zadał żonie uderzenia nożem, zdążyła jeszcze wybiec z mieszkania, a on zamknął się i postanowił sam pozbawić się życia. Te uszkodzenia, które u niego stwierdziliśmy, zadał sobie sam.
Zabójstwo nauczycielki w Chojnicach. Szok i niedowierzanie!
Czy Henryk G. wyraził jakieś poczucie skruchy?
- Generalnie tak, ale wyjaśnień nie chciałbym ujawniać. - odpowiada prokurator. - Są zbyt osobiste. W szpitalu będzie przebywał do czasu aż lekarze pozwolą przewieźć go do Aresztu Śledczego. Może to być szybko, bo na terenie aresztów są oddziały szpitalne, na przykład w Bydgoszczy.
Piraci drogowi w regionie. Niemal doprowadzili do tragedii! [wideo - program Stop Agresji Drogowej 4]