Choć miasto odmawia utrzymywania biura konkursu pianistycznego im. Paderewskiego, to jednak rozważa możliwość dofinansowania części kosztów organizacji tego wydarzenia.
<!** Image 2 align=none alt="Image 169481" sub="Karol Szymanowski, laureat ubiegłorocznego konkursu. Jeśli organizatorom zabraknie funduszy, tegoroczna edycja stanie pod znakiem zapytania
Fot. Tymon Markowski">
Biuro Międzynarodowych Konkursów Pianistycznych - o czym pisaliśmy - miało otrzymać z miejskiej kasy (za pośrednictwem MOK) 176 tys. zł. Prezydent Rafał Bruski uznał, że takie finansowanie biura jest niezgodne z prawem. Wstrzymał więc przekazanie pieniędzy.
W lutym do wydziału kultury dotarła informacja o potrzebach BMKP, opiewająca na nieco mniejszą kwotę (172 tys. zł).
- Miastu zależy na konkursie. Naprawdę chcemy pomóc - zapewnia Marzena Matowska, pełnomocnik prezydenta do spraw kultury. - Muszą jednak obowiązywać jasne zasady. Mimo wielkiego szacunku, nie możemy jednej organizacji traktować na zupełnie innych zasadach.
Marzena Matowska podkreśla, że Towarzystwo Muzyczne im. Paderewskiego, tak jak pozostałe instytucje (w mieście jest ich 163) mogło uzyskać dotację składając wniosek w konkursie. Wniosek taki można było opracować na okres trzyletni, zgodny z harmonogramem organizacji konkursu pianistycznego. - Istnieje zasada pomocniczości
- podkreśla Halina Piechocka-Lipka, dyrektor wydziału kultury. - Miasto nie finansuje zadań w 100 procentach, bo byłoby to powierzeniem komuś organizacji takiej imprezy. Maksymalne dofinansowanie sięga 70 procent.
Dyrektor Halina Piechocka-Lipka uważa też, że miastu trudno będzie zapłacić za fortepian, który jest własnością towarzystwa.
- Fortepian wart jest 180 tysięcy złotych. Kupiliśmy go na kredyt za 90 tys. złotych netto - wyjaśnia Henryk Martenka, dyrektor biura MKP. - Zaoszczędziliśmy połowę, to czysty zysk.
Henryk Martenka wyjaśnia, że fortepian niezbędny jest podczas organizowania warsztatów dla młodych pianistów. Mówi, jak niezwykle prestiżowy jest konkurs Paderewskiego i jak jest ważny dla wizerunku Bydgoszczy.
<!** reklama>
- W ponad miliardowym budżecie nie ma 170 tysięcy? - zastanawia się Henryk Martenka. - Dziś stoimy pod ścianą. Konkurs jest zagrożony. Chciałem spotkać się z prezydentem Rafałem Bruskim. W 15 minut wytłumaczyłbym wszystko. Niestety, nie było mi dane. Bydgoszcz postrzegana jest na świecie jako czołowy polski ośrodek dydaktyki fortepianowej. Można finansować nasze biuro, tak jak wspiera się kluby sportowe. Kiedy podpisywaliśmy umowę, prawnicy z ratusza uważali, że jest ona zgodna z prawem. Dziś ci sami prawnicy mówią coś innego.
Miasto nie zamierza spełniać wszystkich żądań. W grę wchodzi opłacenie składek członkowskich, współfinansowanie wyjazdów zagranicznych i spłata raty za fortepian. W przyszłym roku TM, jak inni, może ubiegać się o dotację stając do konkursu.
Miasto miałoby płacić za:
- płace (95 tys. zł)
- utrzymania biura (20 tys. zł)
- delegacje krajowe i zagraniczne (10 tys. zł),
- opłatę członkowską w Federacji Międzynarodowych Konkursów Muzycznych (8,5 tys. zł)
- opłatę członkowską dla Alink-Argerich Foundation (4,5 tys. zł)
- raty za fortepian (34 tys. zł)