<!** Image 1 align=left alt="Image 11296" >Według wczorajszej „Rzeczpospolitej”, w Sejmie mówi się o pomyśle automatycznego zamykania redakcji, które w ciągu roku trzy razy przegrałyby proces o zniesławienie. Podobno pomysł lansowany jest przez Samoobronę. Politycy tej partii dementują, ale może coś jest na rzeczy. W poprzedniej kadencji partia Leppera przygotowała propozycje zmian w Prawie prasowym wprowadzające m.in. przyspieszony tryb rozpatrywania spraw przeciwko mediom. Pamiętać też warto, że jednym z ekspertów Samoobrony jest prof. Bogdan Michalski, bodaj najbardziej znany wśród medioznawców zwolennik cenzury.
W zeszłym tygodniu Roman Giertych apelował o zakaz wykonywania zdjęć w hotelu sejmowym. Było to krótko po tym, jak jedna z gazet opublikowała zdjęcie ojca Rydzyka wychodzącego późną nocą z Domu Poselskiego. Pomysły są różne, ale „trynd” jest jeden: żeby całe to dziennikarskie towarzystwo wziąć za buzię, bo bruździ, zadaje niewygodne pytania i informuje o tym, o czym ma być cicho. Pomysł, żeby zakazać wykonywania zdjęć w hotelu poselskim, wart jest szczególnej uwagi. Jego zwolennicy z LPR i Samoobrony tłumaczą, że nie powinno być kamer tam, gdzie posłowie się relaksują i gdzie - jak się wyraził wczoraj Andrzej Lepper - różnie się zachowują.
I o to chodzi. Czasami zachowują się tak bardzo różnie, że niektórzy następnego dnia niewiele pamiętają. Sejm nie powstaje z łapanki. Tworzą go ludzie, którzy świadomie decydują się na status osoby publicznej, a to zawsze się wiąże z utratą części prywatności. To i tak niewielka cena za masę przywilejów opłacanych z naszych podatków. Jeżeli ktoś nie rozumie, że prawo do informacji ważniejsze jest od prawa do relaksu, to niewiele rozumie z demokracji.