Dwa weta były warte co najwyżej szklaneczki podłego „bożole”, bo jedynie odsunęły w czasie wykonanie wyroku na sędziach, podpisanego już wcześniej przez najsłynniejszego w historii naszego kraju Jarosława.
Ba, prezydent tak zagmatwał sprawę nowymi projektami ustaw, że ludzie, niezadowoleni z pracy sądów, zaczęli sobie szybko przypominać, ile to tak naprawdę trzy-piąte i czy to nie jest aby jakaś pułapka. Nie trzeba jednak być matematykiem, by wiedzieć, że obecnie Duda znaczy przynajmniej tyle, ile dwóch lub trzech Ziobrów lub kilkunastu Jakich, ale słabe to pocieszenie, bo wczytując się w prezydenckie projekty ustaw o Sądzie Najwyższym i KRS, trudno znaleźć choćby pomysł na zmianę tego, co w sądownictwie boli nas najbardziej. Napiszę więcej, zanosi się na to, iż wiele spraw w sądach utknie na dłużej, a ich finału niektórzy z nas, być może na szczęście, mogą nie dożyć.
Spokojnej emerytury dożyją za to sędziowie, bo głowa państwa doszła do wniosku, że 60-letnia sędzina i 65-letni sędzia są tak stetryczali, że mogą się najwyżej zająć niesprawiającymi kłopotu wnukami. 70-letni rektor wyższej uczelni, cierpiący na dwubiegunowość, jest spoko, mile widziani są 100-letni parlamentarzyści, zwłaszcza z PiS-u chorzy na echolalię, ale sędzia SN -nie!
(...) o ile władza PO i PSL mogła pochodzić od małpy, to w przypadku zjednoczonej prawicy te sprawy mają się zupełnie inaczej.
Jak słusznie zauważył Andrzej Duda, oficjalnie informując o własnych projektach ustaw, jeśli coś jest niezgodne z konstytucją, to jest to wyłącznie wina konstytucji, i zaproponował parlamentarzystom, że najpierw zje z nimi lunch, potem wypiją razem kawę, a o godz.16 zmienią konstytucję. Wystarczy więc jeszcze czasu, by wieczorem wprowadzić zmiany do teorii ewolucji, bo o ile władza PO i PSL mogła pochodzić od małpy, to w przypadku zjednoczonej prawicy te sprawy mają się zupełnie inaczej.
Staliśmy się krajem, w którym nie ma rzeczy niemożliwych, codziennie Bóg i partia dają nam przykłady łamania barier i przekraczania granic z nowego podręcznika, gdzie napisano, że masturbacja jest gorsza niż bomba atomowa, z czym za parę lat zgadzać się będzie 80 proc. społeczeństwa, a wówczas, jak zawsze w trudnych chwilach, będziemy mogli liczyć na prezydenta.