Choć z Inowrocławiem wiąże go tylko epizod, to nazwa jego pierwszego klubu jest wpisana w historię światowego futbolu. Wczoraj urodziny obchodził Tomasz Radziński.
<!** Image 2 align=right alt="Image 71093" sub="Na tym boisku pierwsze kroki stawiał Tomasz Radziński, czołowy snajper angielskich klubów Fulham i Everton / Fot. Archiwum">Gdyby zapytać o najlepszych piłkarzy wywodzących się z Kujaw, kibice będą wymieniali najpierw Mirosława Milewskiego i Piotra Prabuckiego. Bo Tomasz Radziński był wychowankiem Cuiavii, związanym z nią jako dziecko. Światową karierę kontynuował już za granicą.
Zawodnik, który wczoraj zdmuchnął na torcie 34 świeczki, nie grał nawet w reprezentacji Polski. Jego rodzice wyemigrowali do Kanady, a on jako młody chłopak trafił do tamtejszej kadry. W połowie lat 90. wrócił do Europy - najpierw grał w belgijskim Ekeren, a później w stolicy. Został królem strzelców ligi w Anderlechcie Bruksela. Wtedy nadszedł jego mecz życia.
- Dałeś nam szczęście. Czerwone diabły na kolanach. Radziński upokorzył największych - takie były tytuły w belgijskiej prasie jesienią 2000 roku.
<!** reklama>Anderlecht pokonał wtedy sensacyjnie 2:1 słynny Manchester United w Lidze Mistrzów, a strzelcem obu goli był właśnie Tomasz Radziński. Jego zespół wygrał wtedy grupę, wyprzedzając ekipę sir Alexa Fergussona.
- Cieszę się bardzo, bo na trybunach był mój ojciec - wspominał po spotkaniu zawodnik jeszcze przez wiele tygodni później niemal noszony na rękach przez kibiców i prasę.
Wtedy w Champions League zdobył jeszcze dwie bramki przeciwko Dynamo Kijów oraz gola z Lazio Rzym. Jego zespołowi tak dobrze jednak już nie szło. Odpadł w wiosennej rundzie rozgrywek.
Tomasz Radziński opuścił Brukselę i przeniósł się do Anglii. Grał w Evertonie, lokalnym rywalu FC Liverpool oraz w Fulham.
Jego pierwszy klub, Cuiavia, dysponuje kartą zawodniczą najsłynniejszego wychowanka. Zgłoszony został do rozgrywek w 1984 r.
- Kilkakrotnie zapraszaliśmy go do Inowrocławia, ale miał przecież wiele obowiązków klubowych. Namawialiśmy go też, aby wspomógł nas finansowo. W końcu co to dla niego 5 tysięcy funtów, jeśli tygodniowo zarabiał kilka razy więcej. Ale nie udało się nawiązać kontaktu - mówi prezes Cuiavii, Włodzimierz Figas.
Z kolei rówieśnik i kolega z drużyny Tomasza Radzińskiego, Rafał Mikołajczak, pamięta dokładnie jego pierwsze mecze.
- To był turniej halowy w „Sokolni”. Już wtedy było widać, że ma talent. Był najniższy w drużynie, ale bardzo szybki - wspomina były piłkarz Cuiavii.
Obecnie Tomasz Radziński jest zawodnikiem greckiej Skody Xanthi. Jego nazwisko już rzadziej pojawia się w składzie, bo powoli kończy on karierę, ale wciąż nie zatracił instynktu snajpera. W sześciu meczach w lidze greckiej zdobył dotąd 3 gole.