https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nasz człowiek na boisku

Jarosław Hejenkowski
Jego gole zapewniały Anderlechtowi wygraną nad wielkim Manchesterem United. W środę Tomasz Radziński grał przeciwko Polsce. Na przyjazd do „rodzinnego” klubu zabrakło czasu.

Jego gole zapewniały Anderlechtowi wygraną nad wielkim Manchesterem United. W środę Tomasz Radziński grał przeciwko Polsce. Na przyjazd do „rodzinnego” klubu zabrakło czasu.

<!** Image 2 align=right alt="Image 137873" sub="Tomasz Radziński dobrze radził sobie w Anderlechcie, a zwieńczeniem był występ przeciwko Manchesterowi United. Wtedy zainteresował się nim angielski Everton i grał tam z młodym Waynem Rooneyem Fot. Internet">Co prawda, urodził się w Poznaniu, ale pierwsze piłkarskie kroki stawiał na boisku przy ul. Wierzbińskiego na skraju osiedla Rąbin. Jego pierwszym trenerem był Edmund Mikołajczak.

- To on sprawił, że złapałem piłkarskiego bakcyla, choć jak ma się naście lat, to sport traktuje się bardziej jako zabawę - wspomina dziś Tomasz Radziński, niewątpliwie najbardziej rozpoznawalny piłkarz, mający za sobą grę w inowrocławskim klubie.

Gdyby jego rodzice nie wyjechali do Kanady, byłby pewnie jednym z najlepszych polskich piłkarzy. Swój strzelecki talent potwierdzał zresztą nie tylko w kadrze swojej przybranej ojczyzny, ale też w klubach, w których występował. Został królem strzelców ligi belgijskiej, a później strzelając w Lidze Mistrzów dwa gole obrońcy tytułu - Manchesterowi United - został na zawsze bohaterem Brukseli. „Dałeś nam szczęście. Czerwone Diabły na kolanach” - pisały wtedy o jego występie gazety.

<!** reklama>Aktywnego na boisku i błyskotliwego zawodnika dobrze pamiętają zarówno pierwszy trener, jak i koledzy z ówczesnej drużyny. - Miał bardzo słabe warunki fizyczne, ale był szybki. Tym pokonywał kolegów, którzy byli od niego o głowę wyżsi - wspomina Edmund Mikołajczak. - Już wtedy wiedziałem, że ten chłopak ma talent. Był najniższy w drużynie, ale bardzo szybki - wspomina z kolei Rafał Mikołajczak, jego kolega z Cuiavii.

<!** Image 3 align=right alt="Image 137873" >Tomaszowi Radzińskiemu do Inowrocławia przyjechać się nie udało.

- Padła taka propozycja, ale trener reprezentacji Kanady nie zgodził się - mówi prezes Cuiavii, Włodzimierz Figas, który przed środowym meczem Polska - Kanada w Bydgoszczy wręczył zawodnikowi reprodukcję jego pierwszej karty zawodniczej, proporczyk i koszulkę klubu z numerem 9 i nazwiskiem.

Tymczasem kariera wychowanka Cuiavii dobiega końca. W środę w Bydgoszczy grał przeciętnie, ale i tak kilka razy jego podania wywoływały popłoch w polskiej defensywie.

<!** Image 4 align=right alt="Image 137873" >- Zbytnio się przestraszyliśmy - przyznał w przerwie spotkania Tomasz Radziński, który na ten mecz czekał kilkanaście lat. Obawiał się trochę, że kibice będą na niego gwizdali, ale został przyjęty dobrze. Przecież to nie jego wina, że zaczął grać w reprezentacji Kanady, lecz polskich władz piłkarskich, które nie wychwyciły talentu i nigdy nie rozmawiały z zawodnikiem o grze w naszej kadrze narodowej.

Piłkarz w statystykach

  • Ma 36 lat, a jego najbardziej znane kluby to Anderlecht Bruksela i Everton. Obecnie gra w belgijskim Lierse.
  • W Lidze Mistrzów zdobył 5 goli - 2 bramki w meczu z Manchesterem, 2 z Dynamem Kijów i 1 z Lazio Rzym.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski