„W ostatnich dniach posadziliśmy w Ogrodzie Botanicznym 1000 sztuk przepięknego wrzosu. 60 sadzonek już nie ma... Ręce opadają...” - taki post pojawił się na facebookowym profilu Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku w Myślęcinku.
Zniszczona zieleń, ławki w stawie
To nie jest pierwsza kradzież w botaniku. - Nasz ogród jest szczególnie uwielbiany przez „miłośników zieleni” - mówi Sandra Tyczyno, rzeczniczka prasowa LPKiW. - Znikały już całkiem sporych rozmiarów tuje i różaneczniki, a niedawno ktoś połaszczył się nawet na... świeżo nasadzone trawniki. Kupiliśmy specjalnie trwalszy i solidniejszy gatunek. Trawa szybko zniknęła. Nie wiem dlaczego, ale niektórym ludziom zdaje się chyba, że Myślęcinek to miejsce, do którego można przyjść i sobie coś z niego zabrać. Tak naprawdę zabierają lub niszczą poniekąd swoją własność, bo Myślęcinek jest parkiem miejskim, finansowanym z budżetu.
Kradzieże nie dotyczą jednak tylko roślin. - Zdarza się, że znikają śmietniki, a nawet ławki - mówi Tyczyno. - Te ostatnie czasem znajdujemy potem... w stawach. Mamy więc do czynienia nie tylko kradzieżami, ale też wandalizmem. Niech przykładem będą grille, które tak, jak szybko zostały zamontowane na terenie Myślęcinka, tak szybko były rozbite i zniszczone. Tak naprawdę o każdym nowym elemencie w parku myślimy z obawą i długo zastanawiamy się, gdzie go umieścić, żeby przetrwał.
Biedronki azjatyckie w domu to prawdziwa plaga. Gryzą! Co to...
Nie tylko Leśny Park Kultury i Wypoczynku pada ofiarą złodziei i wandali. Zapytaliśmy w ratuszu, czy często zdarza się, że znikają nasadzenia z parków miejskich, skwerów czy rond. - Niestety tak - odpowiada Marta Stachowiak, rzeczniczka prezydenta Rafała Bruskiego. - Ciekawe, że najczęściej giną rośliny jednoroczne, a dokładniej kwiaty: bratki i pelargonie.
Rośliny wyjęte z gleby nie mają szans na przeżycie
Okazuje się zatem, że złodzieje nie myślą długofalowo. - Zarówno te skradzione wrzosy, jak i wiele roślin, które padają łupem tych szczególnych miłośników przyrody, mają bardzo małe szanse na przeżycie - komentuje Karol Dąbrowski, architekt krajobrazu z LPKiW. - Wyciągnięte najpierw z donicy, a potem po raz kolejny z gleby mają podwójnie naruszony system korzeniowy, co powoduje ich osłabienie. Właściwie nie są w stanie się przyjąć.
Jak podkreśla Karol Dąbrowski, kradzieże nasadzeń z Ogrodu Botanicznego zdarzały się zawsze. - Pamiętam jak dziś sytuację, do której doszło w latach 90. - mówi. - Posadziliśmy pokaźną, liczącą ok. 150 sztuk, kolekcję cyprysików. Po zimie okazało się, że zostało ich zaledwie 20.
- Niestety, takie sytuacje powodują, że musimy być czujni i patrzeć innym na ręce - mówi Tyczyno. - Dlatego apelujemy: pracownicy parku są zawsze ubrani w służbowe stroje. Jeśli ktokolwiek inny „zajmuje się” roślinami, warto od razu zadzwonić na policję, straż miejską lub do nas pod numerem 52 328 00 23. To nasze wspólne dobro!
Nowe oznaczenia paliw 2018. Na stacjach benzynowych nowe ety...
Klimat w kraju się zmieni. Zagrożenie dla Polski i świata.