Niemożność dogadania się lekarzy ze swoim szefem, który „wprowadza chaos” czy też wysoko ustawiana podwładnym poprzeczka?
Jakie są prawdziwe powody odejścia specjalistów z Oddziału Neurochirurgii i Neurotraumatologii z Pododdziałem Usprawniania Leczniczego (jest w strukturze Kliniki Neurochirurgii i Neurologii)?
Dlaczego, jak twierdzą lekarze, prorektor ds. CM UMK zmieniła zdanie, choć miała stać po ich stronie?
Na oddziale „chaos”
Pod koniec maja lekarze złożyli wypowiedzenia z pracy. Termin upływa 30 czerwca.
CZYTAJ TAKŻE:"Pan się wpier... nie w to, co potrzeba" - miał usłyszeć rezydent. Teraz dostał po kieszeni
- Od czasu, kiedy pojawił się u nas docent Sokal (w czerwcu 2018 r. stanął na czele Kliniki Neurochirurgii i Neurologii - przyp. HS), praca zupełnie się nie układała. Powstał chaos. Konflikt tak urósł, że wypowiedzenia złożyli nie tylko lekarze, ale także pielęgniarki - mówi jeden z odchodzących lekarzy.
Jak się dowiadujemy, lekarze deklarowali, że wypowiedzenia wycofają, jeśli doc. Sokal odejdzie. To zastrzeżenie powtórzyli na spotkaniu z prof. dr Grażyną Sypniewską-Odrowąż, prorektorem ds. CM UMK.
- Od pani prorektor usłyszeliśmy, że jest po naszej stronie, a doc. Sokal wróci do 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego. I nagle wolta - my idziemy na „zieloną trawkę”, zostają nasi pacjenci - ci, którzy przebywają w oddziale, jak również zapisani w kolejkę. Stało się tak wbrew wcześniejszym ustaleniom - ujawnia jeden z odchodzących lekarzy.
Współpraca „zagraża życiu i zdrowiu pacjentów”
Jak twierdzi dr Swincow, ani on, ani jego koledzy nie byli w stanie dłużej pracować z doc. Sokalem. - Zespół orzekł, że współpraca zagraża zdrowiu i życiu pacjentów - tłumaczy.
Według relacji dr. Swincowa, na spotkaniu zespołu z prorektor Odrowąż-Sypniewską neurochirurdzy usłyszeli, że oddział pracuje wyśmienicie, że ma sukcesy. Krytyczne uwagi miały natomiast paść pod adresem doc. Sokala.
- To nie było tajne spotkanie, nie zdradzam żadnych tajemnic. Byliśmy przekonani, że pani prorektor odwoła docenta. I nagle zmiana, kompletnie dla nas niezrozumiała. Ufam, że władze CM UMK i dyrekcja szpitala zdają sobie sprawę z konsekwencji dla kliniki.
Docent stawiał wymagania
Jak sytuację w oddziale tłumaczą władze „Biziela”?
- To, co się stało, jest wynikiem konfliktu wewnątrz zespołu - twierdzi Kamila Wiecińska, rzeczniczka prasowa Szpitala Uniwersyteckiego numer 2.
Nowa pracownia w bydgoskim Bizielu. By jeszcze lepiej leczyć...
Z podanych przez rzeczniczkę informacji wynika, że wypowiedzenia dotyczą pięciu neurochirurgów.
- Zostały przyjęte. Wszystko wskazuje na to, że w poniedziałek pracę w oddziale zaczną nowi lekarze - mówi Wiecińska.
Tłumaczy też, że rezygnacja z pracy dr. n. med. Piotra Stryczyńskiego ma inne podłoże, a wypowiedzenie zostało złożone wcześniej. Nie odchodzą natomiast pielęgniarki.
Stanowisko władz CM UMK w sprawie konfliktu między zespołem neurochirurgów a doc. Sokalem przedstawiła nam Ewa Walusiak-Bednarek z Zespołu Prasowego UMK.
- Jest konflikt, specjaliści mają zastrzeżenia do kierującego kliniką. Co do doc. Sokala najprawdopodobniej chodzi o duże wymagania stawiane zespołowi. Decyzja władz uczelni jest taka, żeby docenta Sokala utrzymać na stanowisku. Władze nie mają zastrzeżeń do pracy szefa kliniki. Dlatego zwolnienia zostały przyjęte. Od 1 lipca przychodzą nowi specjaliści.
Chcieliśmy wczoraj rozmawiać z prorektor ds. CM UMK. Liczyliśmy, że będziemy mogli prof. Sypiewską-Odrowąż zapytać o przebieg spotkania z neurochirurgami, o ocenę pracy oddziału, zespołu i szefa kliniki. Dopiero późnym popołudniem otrzymaliśmy zaproszenie na rozmowę w piątek (czyli 28 czerwca).
„Jutro będę wiedziała więcej niż dziś. Aktualnie mam informacje niewystarczające, aby udzielać jakichkolwiek komentarzy” - napisała w mailu prof. Grażyna Sypniewska-Odrowąż.
Nie powiodła się próba kontaktu z dr. hab. n. med. Pawłem Sokalem. - W klinice będzie w poniedziałek - poinformowała nas sekretarka.
