- Nie. Życie i zdrowie pacjentów jest narażane - uważa Jerzy Prądzyński, szef firmy PRO-MED. To on z otwartą przyłbicą napisał skargę na konkurencyjną firmę LTM Med Clinic. Skarga z 7 października skierowana została do dyrekcji Szpitala Powiatowego w Golubiu-Dobrzyniu, a jej kopia została przekazana NFZ. Dotyczy wydarzeń z 2 września tego roku.
- Tego dnia LTM Med Clinic otrzymała zlecenie przewiezienia pacjentki ze szpitala golubskiego do toruńskiego na Bielanach. Zgodnie z wymogami, przewidzianymi dla specjalistycznego zespołu ratownictwa medycznego, w karetce powinny być trzy osoby z wykształceniem medycznym.
Tu tak nie było. Byli lekarz i ratownik, ale kierowca - wbrew przepisom i wbrew zawartej ze szpitalem golubskim umowie (par. 1 pkt 2) - wykształcenia medycznego nie posiadał - relacjonuje Jerzy Prądzyński.
Dodaje, że ma nagranie dokumentujące to zdarzenie i przypomina szpitalowi, że każdy taki przypadek powinien oznaczać 2500 zł umownej kary. Nie przeczy, że pilnie śledzi poczynania konkurencji. Przegrał z nią dwa przetargi: w Golubiu-Dobrzyniu i Toruniu (szpital miejski). - Gdybym oszczędzał na personelu, to też byłbym taki tani - podsumowuje.
- Ciekawe, że zarzuty znów pojawiają się w kampanii wyborczej - zauważa Wojciech Lewandowski, prezes LTM Med Clinic. Oczywiście, ma na myśli dyrektora firmy - Waldemara Achramowicza (SLD), eksmarszałka województwa, obecnie starającego się o mandat w sejmiku. - 2 września obsada karetki EL 124 RG „S”, zgodnie z grafikiem czasu pracy od godz. 7 do 15.30, miała obsadę 4-osobową.
Był w niej lekarz dr Andrzej Borowski, ratownik medyczny Wiktor Olczak, ratowniczka medyczna Emilia Kościelska i kierowca Jarosław Jatczak. Jak widać, były trzy osoby z wykształceniem medycznym - ciągnie prezes. - Pacjent ze szpitala w Golubiu-Dobrzyniu do lecznicy w Toruniu został przetransportowany między godz. 12 a 12.45.
Prezes Lewandowski wie, że jego firma może się źle kojarzyć. Jest następczynią LTM Med - przejęła od niej pion transportu medycznego, łącznie z numerami telefonów, oraz dyrektora Achramowicza. Zmienili się udziałowcy i prezes. Poprzednim był Tomasz Bartosiński, syn Mariana, związanego z Marbudem.
To za jego czasów zalegano grube tysiące złotych pracownikom, którzy w efekcie porzucali pracę. Co ważne jednak, Narodowy Fundusz Zdrowia po kontroli pozytywnie ocenił działalność firmy LTM MED w okresie od stycznia do listopada 2013.
Warto przypomnieć, że firma LTM MED współpracowała również z bydgoskimi szpitalem dziecięcym. Lecznica wypowiedziała firmie umowę na usługi transportowe po tym, jak podczas przewożenia jednego z pacjentów z Bydgoszczy do Poznania na pokładzie karetki nie było zamówionego sprzętu.
Między innymi o tej sprawie „Express” pisał w cyklu artykułów poświęconych 3-letniemu Mateuszowi Ramie. W związku z tą sprawą bydgoszczanie protestowali w czerwcu przeciwko błędom lekarskim oraz źle wykwalifikowanej kadrze ambulansów i złemu wyposażeniu karetek