Prezeski, dyrektorki, prokuratorki, policjantki... Silne przedstawicielki płci pięknej. Doskonale radzą sobie z podwładnymi panami. Czasem muszą stosować wobec nich specjalne chwyty.
<!** Image 3 align=right alt="Image 47115" sub="Iza Solecka jest sama sobie szefem w swojej firmie, czyli czarnym „okularniku” jeżdżącym po mieście">Krystyna Zaleska, dyrektorka Szpitala Miejskiego w Toruniu, przyznaje, że zdarza jej się uciekać do kobiecych sposobów łagodzenia sporów.
Żelazna dama
Gdy trzeba okazać twarde rządy, wtedy jest żelazną damą, ale jeśli trzeba załagodzić jakiś konflikt, wówczas staje się słabą kobietą.
- Przecież to kobiety łagodzą obyczaje - śmieje się dyrektorka z 13-letnim stażem w zarządzaniu szpitalem. Pytana o to, czy kobiety mają trudniej w życiu niż mężczyźni, mówi, że tak.
- Bo nawet jeśli kobieta zajmuje ważne stanowisko i dobrze sobie radzi, to często jest to odbierane tak, że jej się po prostu udaje i każdy inny facet poradziłby sobie zdecydowanie lepiej - mówi Krystyna Zaleska, żona prezydenta Torunia.
<!** reklama left>Anna Czywczyńska rządzi na boisku i nie daje sobie wejść na głowę, nawet przez rozwścieczony tłum niezadowolonych kibiców. Jest jedną z nielicznych sędzi rozgrywek drugiej ligi piłki siatkowej.
Zdarza się, że gdy gwiżdże, za plecami słyszy okrzyki publiki: „sędzia do domu!” albo „sędzia ch...!”.
- Wtedy odwracam się do widowni i po prostu się do niej uśmiecham, bo przecież facetem nie jestem - śmieje się 30-letnia kobieta.
Ten sam „uśmiech” działa, gdy kapitanowie drużyn mają odmienne zdanie na temat jakiejś sytuacji na boisku.
- Generalnie jednak rzadko do takich dochodzi. Mężczyźni są bardzo mili. Gdy im sędziuję, czuję się wyróżniona - dodaje pani Anna, życiowa optymistka.
Równy szef
Do takich osób należy też prokurator Ewa Olszewska, uchodząca wśród kolegów za „bardzo równego szefa”.
- Bo też równo wszystkich traktuję i sama tego oczekuję. Po prostu robię swoje - wyznaje pani prokurator, zastępczyni szefa Prokuratury Bydgoszcz-Południe, która (zawsze uśmiechnięta) jak trzeba potrafi podnieść głos.
Czarny „okularnik” - to firma młodej matki, pani Izy Soleckiej. Od trzech i pół roku wozi nim bydgoszczan i jest sama sobie szefem. Z wyboru.
- Gdy zaczynałam jeździć, często słyszałam od mężczyzn wsiadających do mojego mercedesa: „Jezuuu, baba za kółkiem”. Tylko się z tego śmiałam, teraz też to robię, choć takie uwagi słyszę coraz rzadziej. Panowie po prostu przekonują się, że kobiety doskonale sobie dają radę w profesjach niby tylko męskich - mówi „kierowniczka” czarnego „okularnika”.