Dyrektorka szkoły w Płużnicy, którą nauczyciele oskarżają o mobbing, budziła strach także w niedalekim Ryńsku. Dotarliśmy do nauczycieli, którzy przerywają milczenie.
<!** Image 4 align=none alt="Image 134460" sub="- Przeszłyśmy tę samą gehennę, co nauczyciele w Płużnicy - mówią Marzena Kuczkowska, Gabriela Markowska i Barbara Strzelecka ze szkoły w Ryńsku / Fot. Radosław Sałaciński">- To się musi wreszcie skończyć - mówią pedagodzy ze Szkoły Podstawowej w Ryńsku. Po długotrwałym konflikcie Wiesława Sz. dostała tu wotum nieufności od grona pedagogicznego i w marcu 2003 roku wójt Władysław Łukasik odwołał ją z funkcji dyrektora. Formalnym powodem stały się nieprawidłowości w rozliczaniu godzin. Ale lista nieformalnych zarzutów wobec kobiety nadal jest długa.
„Koleżanki ci nie pomogą”
Na liście znajdują się: produkcja niepotrzebnych dokumentów, poprawiane w nieskończoność programy, rozkłady i załączniki. Dziesiątki tabelek, kilkudziesięciostronicowe protokoły z rad pedagogicznych, ciągnących się do późnego wieczora. Niemożliwe do wykonania zadania i psychologiczna manipulacja.
<!** reklama>- Typową metodą pani Sz. było skłócanie nauczycieli. Większość z nas wzywana była do jej gabinetu na rozmowy w cztery oczy. Starała się nas kupić, twierdząc, że pozostałe koleżanki są do niczego, albo wytworzyć atmosferę zagrożenia. Działała metodą „dziel i rządź”. Lubiła powtarzać: „Pamiętaj, koleżanki ci nie pomogą, najwyżej utopią w łyżce wody. Więc trzymaj ze mną” - wspomina polonistka Marzena Kuczkowska. - To były despotyczne rządy. Pozbawiała nas możliwości wypowiadania się, zastraszała.
W Ryńsku solidaryzują się z nauczycielami w Płużnicy. - Połowa z nas też nie radziła sobie bez środków uspokajających. Pamiętam długotrwały stres, nieprzespane noce i łzy. Nie mogłam zjeść normalnego posiłku, chudłam w oczach - mówi Gabriela Markowska, kolejna polonistka. - Nasz obecny dyrektor jest wymagający, ale to są wymagania możliwe do zrealizowania. Protokoły z rad liczą dziś po kilkanaście stron, a najważniejsi są w szkole uczniowie.
Barbara Strzelecka, nauczycielka nauczania początkowego, przypomina, jak musztrowane przez panią Sz. były dzieci. - Opracowała coś na kształt instrukcji wstawania z krzesła i siadania na nim. Plecy, siedzenie, krok w prawo, dociągnięcie drugiej nogi... Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale tak było - opowiada. - Gdy słyszę teraz, o czym mówią koledzy z Płużnicy, przed oczami stają mi całe sekwencje zdarzeń. Te same słowa, zachowania. Koszmar wraca. Co jeszcze musi się wydarzyć, by go przerwać?!
Nie wnikałem w szczegóły
Po zwolnieniu z Ryńska pani Sz. przez dłuższy czas nie pracowała. Potem została jednak dyrektorem małej szkoły w Rywałdzie. Nieoficjalnie mówi się, że placówce groziło wygaszenie. Kobieta wystartowała więc w konkursie na szefa Szkoły Podstawowej w Płużnicy. Miała jednego kontrkandydata.
<!** Image 3 align=right alt="Image 134454" sub="Małgorzata Dydo odebrała sobie życie 3 października. Przez mobbing? / Fot. archiwum prywatne">- To nie ja sam zdecydowałem o tym, że wygrała konkurs. Decydowała komisja, w skład której wchodzą przedstawiciele szkoły, kuratorium, rady rodziców, Rady Gminy. Zdecydowały wysokie kwalifikacje pani dyrektor i dobra opinia z ostatniego miejsca pracy - tłumaczy Janusz Marcinkowski, wójt Płużnicy. - Owszem, wiedziałem, że ta pani została odwołana z funkcji dyrektora w Ryńsku. Nie wnikałem jednak w szczegóły, dlaczego? Trudno dociekać, co wydarzyło się pięć lat wcześniej... Czy wójt wiedział o złej atmosferze w płużnickiej podstawówce? Nie przeczy, że co nieco usłyszał. - Ale nie było żadnych formalnych sygnałów od nauczycieli czy rodziców - zaznacza.
Pierwsza taka sprawa
Po samobójczej śmierci katechetki Małgorzaty Dydo 35 pracowników szkoły w Płużnicy złożyło bezprecedensowe zawiadomienie. Dyrektorkę i jej zastępcę oskarżają o „znęcanie psychiczne i mobbing wobec wszystkich nauczycieli i pracowników niepedagogicznych”. Twierdzą też, że „w wyniku trwającego od listopada 2008 r. (początek pracy nowej dyrektorki - przyp.red.) mobbingu i manipulacji psychologicznej doszło do samobójczej śmierci jednej z nauczycielek oraz wyczerpania psy chicznego i fizycznego pozostałych”.
- Czynności sprawdzające już zleciliśmy policji. Przesłuchanych w charakterze świadków zostanie 35 osób, które imiennie podpisały zawiadomienie. Postępowanie prowadzimy w dwóch kierunkach. Badamy, czy w płużnickiej szkole doszło do mobbingu, a także, czy zachowanie dyrekcji miało wpływ na tragiczną śmierć nauczycielki - objaśnia Wanda Granda z Prokuratury Rejonowej w Wąbrzeźnie. - Będę mobilizowała policjantów do sprawnej pracy. To pierwsza tego typu sprawa na naszym terenie. Mobbing być może u nas już występował, ale nigdy dotąd nie został ujawniony i to w takich okolicznościach.
Prokurator Granda zapowiada, że w dalszej kolejności śledczy sięgną do przeszłości dyrektorki, a konkretnie do okoliczności opuszczenia szkoły w Ryńsku.
Pani Sz. od początku sprawy nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Wczoraj wejścia do szkoły pilnował w charakterze ochroniarza starszy mężczyzna. - Pani dyrektor zabroniła wpuszczać do środka - mówił. Udało nam się jednak pozyskać oświadczenie dyrektorki na kartce papieru.
„Staram się swoje obowiązki wypełniać najlepiej jak potrafię, zgodnie z obowiązującym prawem, w miarę możliwości we współpracy ze wszystkimi zainteresowanymi organami, mającymi na sercu dobro dziecka i szkoły - pisze dyrektorka. - Jest mi niezmiernie przykro, że nauczyciele w ten sposób oceniają pracę dyrekcji szkoły. Zwracam się z ogromną prośbą o uszanowanie pamięci tego tragicznego zdarzenia. Uważam, że nie miało ono żadnego związku z pracą szkoły”.
Przypominamy
Dlaczego Małgorzata Dydo, 38-letnia katechetka z Płużnicy, odebrała sobie życie? - Na skutek mobbingu i psychicznego znęcania się przez dyrekcję szkoły - tak twierdzą mąż i nauczyciele, którzy złożyli doniesienie do prokuratury w Wąbrzeźnie. Małgorzata Dydo odebrała sobie życie w poprzednią sobotę. W przeddzień po raz kolejny została wezwana na dywanik do dyrekcji. Dariusz Dydo, mąż katechetki na co dzień obserwował, jak jego żona się wypala. - Odkąd przyszła nowa dyrektorka, jej życie zamieniło się w koszmar.