Nie należymy do najbardziej rozczytanych narodów na świecie, ale gdy z PiS-owskiej Aurory wystrzał padł, że konstytucję trzeba zmienić na nowy model, oczy mej zmęczonej wyobraźni ujrzały zastępy rodaków, studiujących w napięciu w parkach, na skwerach, plażach ustawę zasadniczą, zastanawiających się, co z nią jest nie tak.
Trudno powiedzieć, czy nasza konstytucja jest dobra, teraz obawiam się, że jak wiele rzeczy w naszym kraju okaże się lewacka, zbyt liberalna i taka jakaś nie nasza, czyli mało narodowa, o czym w okamgnieniu doniosło ugrupowanie Kukiz 15, a jego prominentny, przepraszam za wyrażenie, członek Marek Jakubiak - to ten w fularze (rodzaj antysystemowej apaszki), ma już pomysły na zmianę ustroju naszego kraju.
Zasadniczo nie ufam politykom, poza małymi wyjątkami, i po podaniu im dłoni zawsze sprawdzam, czy zostało mi pięć palców, tym bardziej teraz, gdy sprawy, wydawałoby się ustrojowo skomplikowane, można załatwić w jedną noc. Pewnie część z Was, moi drodzy Czytelnicy, powierzyłaby własne konie ministrowi Jurgielowi na odchowanie, a opiekę nad dziećmi ministrowi Ziobrze, ja wciąż wolałbym z tym poczekać na spokojniejsze czasy, jeśli takie w ogóle nadejdą, i podyskutować na ważne dla wszystkich tematy w terminie późniejszym.
Jak pamiętacie, PiS dość wstydliwie, zaprezentowało prototyp konstytucji własnego pomysłu i konstrukcji jeszcze przed kampanią wyborczą. Projekt ustawy zasadniczej został jednak w internecie zastąpiony hasłem error 404, co było, przyznaję, dość nowatorskie, ale mało zrozumiałe dla szerszej publiczności, a to już może budzić daleko idące podejrzenia.
Słowa dzisiejszej publikacji kreślę w dużym pośpiechu, czując nas plecach oddech arcybiskupa Depo z Częstochowy, który jest w trakcie formułowania listy zakazanych mediów, czyli takich, których prawdziwy katolik powinien unikać, i boję się, że już za tydzień trafię na tę listę hańby, a obowiązująca jeszcze dziś konstytucja uzyska status dokumentu nie do zniesienia dla prawdziwego Polaka.