Płyną też litry piwa, temperatura przypala nie głowy, a raczej łby skaczących na te głowy z pomostów, albo wypływających na środek jeziora i tam drących się wniebogłosy. Przejmować się czy nie? Reagować? Zwracać byczkom uwagę?
Wyjść na zrzędę albo nadwodnego kaznodzieję? Odzywać się do gościa, który drzemie - smaży się - na rozkołysanym falami materacu? Może ma udar, zawał...
PRZECZYTAJ:Kolejna ofiara wakacyjnych kąpieli w regionie - godzinna reanimacja nieskuteczna
Troszczmy się, ale nie za wszelką cenę. Za rączkę się ludzi z wody nie wyprowadzi, nie przemówi się też do rozsądku turystom, którzy jadą w zagrożone rejony twierdząc, że tam jest bezpiecznie, bo zamach był przecież sto kilometrów dalej.
Przykro potem czytać komunikaty o różnych dramatycznych zdarzeniach i o nieszczęśliwych wypadkach. Wczoraj do tekstu o topielcach musiałam dopisać dwie kolejne ofiary z regionu...