MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Witamy w Rzeczypospolitej Babskiej

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Wsią Okalewko w powiecie brodnickim od marca rządzą same kobiety. Sołtys Monice Zawadzkiej pomaga pięcioosobowa, damska Rada Sołecka. Dlaczego mężczyźni stracili tu władzę? Bo nie garnęli się do roboty.

Wsią Okalewko w powiecie brodnickim od marca rządzą same kobiety. Sołtys Monice Zawadzkiej pomaga pięcioosobowa, damska Rada Sołecka. Dlaczego mężczyźni stracili tu władzę? Bo nie garnęli się do roboty.

<!** Image 2 align=none alt="Image 178215" sub="Zakończenie lata dla dzieci z Okalewka. Pani sołtys i rada zorganizowały wycieczkę do leśniczówki w Skrwilnie. Na zdjęciu Elżbieta i Katarzyna Sugalskie czuwają nad maluchami. / Fot. Jacek Smarz">Kandydatów było tylko dwóch. Stary sołtys i ona. Na zebranie wiejskie przyszło około czterdziestu osób. Głównie kobiet, bo mężczyźni jakoś stracili zainteresowanie. Monika Zawadzka dostała ponad trzydzieści głosów. Stary sołtys - kilka.

- Jak zareagował? Hmmm.... - trzydziestoletnia blondynka waży słowa. - Bardzo szybko oddał mi tabliczkę z napisem „sołtys” i pieczątki.

<!** reklama>Poszło ciurkiem

Więcej szczegółów zdradza Barbara Watkowska, mieszkanka Okalewka, która uczestniczyła w pamiętnych wyborach. - Pani Monika to zawsze taka grzeczna jest i akuratna, więc nie powie. A było tak, że po przegranej starego sołtysa ogromny nerw chwycił. Natychmiast pożyczył od kogoś rower. Pojechał po pieczątki, rzucił je i odjechał - relacjonuje.

Dokąd? Wieść gminna, której specjalnie nasłuchiwać nie trzeba, niesie, że do wiejskiego sklepiku. W celu nabycia napojów rozweselających, do których sołtys pałał sympatią nie od dziś.

<!** Image 3 align=none alt="Image 178215" sub="Kobiety wiedzą najlepiej, że dzieci latem nie mogą się nudzić. Na zdjęciu: kolejne zajęcia w leśniczowce. / Fot. Jacek Smarz">- Niewiele robił dla wsi, więc postanowiliśmy to zmienić - krótko rzecz ujmuje Barbara Watkowska. - Jak już udało nam się wybrać kobietę sołtysa, to dalej poszło ciurkiem. Wszystkie pięć miejsc w Radzie Sołeckiej zajęły kobiety. Zresztą, chętnych chłopów nie było.

Do rady weszły: Małgorzata Głowacka (typowa rolniczka, prowadząca z mężem gospodarstwo, mama trójki dorosłych dzieci), Katarzyna Sugalska (dwudziestokilkulatka, wychowująca czterech synów), Elżbieta Sugalska (jej krewna, gospodyni domowa po czterdziestce, matka dwóch córek), Wioletta Kalinowska (też gospodyni domowa, wychowuje dwóch dorastających synów) i Jadwiga Żulewska (gospodyni po czterdziestce, matka czwórki dorosłych dzieci).

<!** Image 4 align=none alt="Image 178215" sub="Remiza wymaga remontu. Czy wójt Świedziebni pomoże? To marzenie całej
wsi, która chce mieć swoje serce. / Fot. Jacek Smarz">- Superkobiety, którym się chce działać - podkreśla pani sołtys. - Każda z nich ma coś do powiedzenia we własnym domu. Nie mają więc specjalnego problemu w mobilizowaniu mężów czy synów do pomagania nam. Jeśli nie wystarczy prośba, użyją sposobu. A w ostateczności i ciężką ręką przemówią.

Naszej wsi brakuje serca

Kim jest Monika Zawadzka? Pochodzi z Torunia. Wychowała się na starówce, dokładnie przy ul. Królowej Jadwigi. Do Okalewka, małej wsi w gminie Świedziebnia w powiecie brodnickim trafiła za mężem. Zostawiła miasto, zamieszkała w domu teściów rolników i doczekała się dwóch córek: Sandry (11 lat) i Mariki (6 lat), których wychowaniem pani sołtys bardzo się przejmuje.

- Zrobiłam maturę, dokształcam się policealnie w specjalności technik rolnik. Rozważałam zatrudnienie się w którymś z brodnickich zakładów (bliżej o pracę ciężko). Ale wizja dojazdów i konieczności pracy na przykład na trzy zmiany skutecznie mnie zniechęciła. Córki nie widziałyby mnie w tygodniu zbyt długo - tłumaczy. - Wraz z mężem pomagamy więc teściom w gospodarstwie. Toruń? To już zamknięty rozdział w życiu. Otwieram rano okno, słyszę śpiew ptaków i szum drzew. Nie potrafiłabym już tego zamienić na gwar miasta.

<!** Image 5 align=left alt="Image 178215" sub="- Pomagamy bez proszenia - zapewnia Michał Kalinowski.Fot. Jacek Smarz">Za główny cel pani sołtys stawia sobie, oprócz pomagania ludziom w codziennych problemach, integrację. Bo, jak mówi, wieś się mocno zmieniła. Minęły czasy, gdy ludzie żyli tu blisko siebie. - Wielu mija się, tak jak w mieście. Ubywa gospodarstw rolnych, ludzie dojeżdżają do pracy w Brodnicy. Niektórzy sąsiedzi nie mają czasu zamienić ze sobą nawet kilku zdań przez tydzień. Dzieci i młodzież też się średnio znają, choć Okalewko to niewielka wieś. I u nas problemem jest przesadne zanurzanie się w Internet i kontakt z używkami, z którymi nastolatki stykają się już w gimnazjach. Dlatego powinniśmy częściej być razem.

I tu rodzi się podstawowy problem. Gdzie się spotykać, dyskutować, bawić? We wsi nie ma kościoła, a szkołę zlikwidowano przed laty, zamieniając na budynek z prywatnymi mieszkaniami. Jest stara, błagająca o remont remiza. To mogłoby być serce wsi. Pod warunkiem, że wywalczy się pieniądze na modernizację. I pani Monika z Radą Sołecką o to zawalczy.

Wieś już docenia

Pierwsze wyzwanie dla rządzących kobiet pojawiło się zaraz po wyborach. Tak się składa, że mieszkańcy Okalewka mają sporo swoich łąk na terenie sąsiedniej gminy Lubowidz. Dokładnie w Kipicach. Te łąki systematycznie były zalewane, bo od dawna nie czyszczono rowów melioracyjnych. Tej wiosny znów zalało. I łąki, i drogę.

- Na początku wspólnie z rolnikami sami naprawiliśmy drogę. Potem wyruszyliśmy do wójta Lubowidza. Chodziło o to, żeby znaleźć rozwiązanie na przyszłość. Doszliśmy do wniosku, że potrzeba nam wspólnej spółki wodnej - wspomina pani sołtys.

Potem był Dzień Dziecka. Kobiety zwróciły się o pomoc do wójta. Dostały pieniądze na zorganizowanie imprezy dla najmłodszych. Było ognisko, zabawa w remizie, konkursy, słodycze. Gospodynie z Okalewka upiekły ciasta. I, co bardzo ważne, przyszło dużo starszych osób. Przy takich okazjach wieś czuje, że jest razem.

<!** Image 6 align=none alt="Image 178215" sub="Sołtys Monika Zawadzka z Sandrą i Mariką. Córki już wiedzą, że sołtysowanie to dla mamy dużo dodatkowej pracy. / Fot. Jacek Smarz">Kolejnym wyzwaniem stały się wakacje szkolne. One, matki, najlepiej wiedzą, że latem na wsi dzieciom może się nudzić. A od nudy tylko krok do jakiejś głupoty. Postanowiły więc zorganizować zajęcia dla dzieci. Były ogniska, konkursy, zawody, wyjazdy do leśniczówki w Skrwilnie.

- Nikt się dotąd naszymi dziećmi tak nie zajmował - podkreśla każdy, kogo pytamy w Okalewku o działalność nowej sołtys i rady.

Gdzie ci mężczyźni?

Kazimierz Borowski, lat 79, zaręcza, że odkąd pamięta, Okalewko miało sołtysa mężczyznę. - Teraz rządzą kobity i jest dobrze. Nie damy się zdominować - żartuje.

<!** Image 7 align=none alt="Image 178215" sub="Henryk Sugalski chwali kobiece rządy we wsi, bo już widać, że ktoś się zajął dziećmi. / Fot. Jacek Smarz">Henrykowi Sugalskiemu z kolei obojętne, jak twierdzi, kto rządzi wsią. - Kobieta czy mężczyzna? Nieważne. Ważne, żeby pracowali. A te kobitki w ciągu kilku miesięcy zrobiły więcej niż ich poprzednicy latami - mówi. - A na samej górze co mamy? Rządzą mężczyźni i jest bieda. Wczoraj w telewizji podawali, jak biedy w Polsce przybyło. Zresztą, wystarczy się rozejrzeć po Okalewku.

Pan Henryk zauważa, że w sołtysowaniu to może nie tylko o władzę chodzi, co o pieniądze. A konkretniej o ich brak. - Narobi się taki sołtys, a nie zarobi. Wiem dobrze jak jest, bo mój kuzyn jest sołtysem za Ciechanowem - objaśnia. Ma rację. Kiedyś sołtys mógł sobie zarobić z tytułu zbierania podatków od rolników. Dziś, w dobie bankowych przelewów, sprawy mają się inaczej. Natomiast do bieżącej działalności (telefony, wyjazdy, Internet) sołtys nieraz dokłada z własnej kieszeni. Dawno też skończyły się czasy reglamentacji. W PRL-u sołtys miał dostęp do dóbr deficytowych, na przykład mógł stanąć pierwszy w kolejce po przydział kombajnu. Dziś? Każdy kupi co zechce. Byle tylko miał pieniądze.

<!** Image 8 align=none alt="Image 178221" sub="- Poprzedni sołtys niewiele dla wsi robił, więc postanowiłyśmy to zmienić - mówi Barbara Watkowska. / Fot. Jacek Smarz">Monika Zawadzka stawia na konstruktywną współpracę z męską częścią Okalewka i gminy. Panowie byli już angażowani choćby w porządki przed remizą. - Koszenie trawy, przygotowanie drzewa na ognisko, rozstawianie grilla, stołów. To prace fizyczne, w których panowie są najlepsi - puszcza oko. - Po imprezach natomiast nasi panowie pomagali nam w sprzątaniu. Segregowali śmieci, palili je.

Michał Kalinowski, szesnastoletni syn pani Wioletty, pracującej w Radzie Sołeckiej, zapewnia, że jego rówieśników wystarczy skrzyknąć. - Jesteśmy chętni do pomocy. Mama nas batem nie goni - uśmiecha się.

<!** Image 9 align=right alt="Image 178221" sub="Kazimierz Borowski nie pamięta kobiety sołtysa we wsi.Fot. Jacek Smarz">Feminizacja przez degradację?

Ile jest kobiet sołtysek w Polsce? Ile kobiet pracuje w radach sołeckich? Od tych, zdawałoby się podstawowych i prostych pytań, próbowała zacząć swoje badania Małgorzata Fuszara. Nie znalazła, bo okazało się, że takich statystyk nie ma. Najwyraźniej najniższy stopień demokracji średnio interesuje władzę (danych nie miało nawet Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji).

Fuszara przygotowała badania „Sołtyski w Polsce” (2005 rok) na podstawie informacji pozyskanych od kilkudziesięciu kobiet sołtysów. Co ustaliła? Że od lat dziewięćdziesiątych dość dynamicznie ich przybywa, a jedną z przyczyn oddawania władzy przez mężczyzn może być ich niechęć do angażowania się w niewdzięczną, bo pracochłonną i nisko opłacaną pracę. Tym sposobem rola sołtysa, podobnie jak pewne role zawodowe np. w służbie zdrowia (pielęgniarki) czy oświacie (nauczycielki) może się w Polsce dalej feminizować. Niska pensja plus sporo pracy oznacza obniżanie statusu, a co za tym idzie - bezbolesne dopuszczanie kobiet do funkcji. I nie potrzeba tu żadnych parytetów.

Rozmówczynie badaczki podkreślały, że „sołtys jest na samym dole drabiny” oraz ze „hierarchia zaczyna się na prezydencie, a kończy na sołtysie”. Skarżyły się też na traktowanie z góry przez władze gminne. Wyznawały jednak, że niejednokrotnie gadaninę wojtów puszczały mimo uszu. Zawsze grzecznie wysłuchały, ale konsekwentnie upierały się przy załatwieniu sprawy, z którą przyjechały.

Tydzień temu dzieciaki z Okalewka pożegnały lato na wycieczce do leśniczowki w Skrwilnie. Kobieca ekipa pani sołtys zorganizowała za darmo autobus szkolny, a w całym przedsięwzięciu bardzo pomógł Jarosław Cyrankowski, leśniczy i radny gminny. Takim kobietom jak Monika Zawadzka po prostu się nie odmawia, i już!

Wymiernych profitów brak - sołtys jest do roboty, a nie do rządzenia

Dziś funkcja sołtysa nie przynosi takich profitów, jak choćby w czasach PRL. Sołtys nie jest uprzywilejowany w dostępie do deficytowych dóbr, bo nie ma już przydziałów na kombajn czy paszę. Sołtysowi należy się ekwiwalent za udział w sesjach rady gminy. Ma też prawo do tzw. incaso, czyli procentu od zebranych na wsi podatków. Tyle że „ręczne” zbieranie gotówki to dziś już przeżytek.

Od lat 90. przybywa kobiet sołtysów. Coraz częściej kandydują i wybierane są młode matki. Jak wynika z badań Małgorzaty Fuszary, najczęściej mają po dwoje-troje dzieci, wykształcenie średnie lub zawodowe.

Kobiety w roli sołtysów nierzadko współpracują z całkowicie męskimi radami sołeckimi. Potrafią się dogadać. Do rzadkości w Polsce należą jednak sytuacje takie, jak w Okalewku. Czy mężczyźni zechcą odzyskać tracony teren? Prawdopodobnie dopiero wtedy, gdy funkcja zacznie przynosić wymierne profity

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!