https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielu Orfeuszy i wiele Eurydyk. Śpiewacy, tancerze i kaskaderzy na scenie Opery Nova

Alicja Polewska
Opera Nova w Bydgoszczy zaprasza od 16 listopada na drugą premiere sezonu „Orfeusz i Eurydyka”. To trzydziesta opera w kompozytorskim dorobku Christopha Willibalda Glucka, która swą prapremierę miała w 1762 r.
Opera Nova w Bydgoszczy zaprasza od 16 listopada na drugą premiere sezonu „Orfeusz i Eurydyka”. To trzydziesta opera w kompozytorskim dorobku Christopha Willibalda Glucka, która swą prapremierę miała w 1762 r. Dariusz Bloch
Opera Nova w Bydgoszczy rozpocznie nowy sezon 16 listopada operą „Orfeusz i Eurydyka”. To trzydziesta opera w kompozytorskim dorobku Christopha Willibalda Glucka, która swą prapremierę miała w 1762 r. O przygotowaniach z Martyną Kander, autorką kostiumów rozmawia Alicja Polewska.

Co było pierwsze – pani pomysł czy rozmowa z reżyserem? Opera sprzed prawie 400 lat, temat sięgający antyku i Robert Bondara.

Kostiumy wymyśla się na pewno czerpiąc z reżysera. Tym razem jest w jednej osobie także choreografem. Robert Bondara chciał opowiedzieć historię współczesną i o dzisiejszym świecie, ale równocześnie uniwersalną. Musiałam więc wymyślić świat czytelny dla współczesnego widza, ale przemyciłam tam trochę antycznych motywów i detali. Oglądałam więc rzeźby antyczne, draperie, upięcia. Antyk zdominował moje myślenie, ale musiałam znaleźć jego przetworzenie. Tutaj np. kolorystyka czerpie z rzeźb – szarości, ale forma jest bliższa współczesnej modzie. W scenografii dominuje kamień i jego odcienie, więc paleta kolorystyczna całego spektaklu jest bardzo spójna.

Tematem jest wszak śmierć, zstąpienie w  zaświaty.

Motywy mitologiczne cały czas żyją w kulturze, a śmierć i żałoba są elementem naszej codzienności. Zderzamy się z takimi samymi emocjami, z jakimi zmaga się Orfeusz po śmierci Eurydyki.

Jednak opera Glucka kończy się inaczej niż mit.

Robert Bondara przepisał tę historię, zachowując oczywiście szkielet mitu, ale

chciał dołożyć coś od siebie.

A miał co dokładać – w tej inscenizacji warstwa śpiewana i tańczona są właściwie równorzędne. Kostium musi więc być wygodny, plastyczny. Tymczasem  antyk to koturnowość, wspomniane draperie.

Dlatego Robert wymyślił, żeby było kilka wcieleń bohaterów. Niektórzy będą grani przez tancerzy, inni przez śpiewaków, a niektórzy przez… kaskaderów. Musiałam więc stworzyć taki kostium, który przetrwa.

Kaskaderów?!

Decyzją, która została podjęta jako pierwsza, było określenie w jaki sposób na oczach widza umiera Eurydyka. Od tej decyzji zależało wiele scenicznych rozwiązań. W scenie śmierci pojawi się kaskaderka; dla bezpieczeństwa artystów. A Orfeusz będzie…, ale nie, nie będziemy wszystkiego zdradzać.

Czyli ratownicy medyczni nie będą potrzebni?

Dla artystów – nie, ale jaka będzie reakcja publiczności, tego nie wiem; wiele zależy zawsze od wrażliwości widzów. Mogę jednak zapewnić, że nie będzie to brutalne, ale widowiskowe na pewno.

Pojawi się więc informacja, że to spektakl dla widzów o mocnej konstrukcji psychicznej?

Chyba nie ma takiej potrzeby. A wracając do kostiumów – muszą być wygodne, nie mogą blokować ruchów tancerzy. Eurydyka będzie zmultiplikowana, grają ją tancerki, solistki o różnej urodzie, więc moim zadaniem było stworzenie wyrazistej charakteryzacji, która niejako ukryje ich cechy charakterystyczne.  Ma długie blond włosy poprzetykane kobaltowymi nitkami i ten motyw pojawia się we wszystkich wcieleniach. Eurydyka jest też jedynym, najmocniejszym kolorem na scenie. Jej kostium ma znaczenie symboliczne.

Ten kobalt, niebieskość, będzie wyróżniał się w morzu szarości granitu, ale też i mroku, w  który wkroczy Orfeusz idąc  za jej światłem?

Może nie światłem – raczej intensywnością barwy, symbolizującej wodę. Orfeusz jest pogrążony w żałobie. Powoli zatapia się w czerni. W jego postać także wcieli się w pewnym momencie kaskader, będą też tancerze i soliści śpiewacy. Wiele wersji tej samej postaci, które wykonują symultanicznie wiele rzeczy na scenie. Jesteśmy po podwodnych zdjęciach, w których Orfeusza i Eurydykę grali na głębokościach freediverzy.

Wraca pani do  Opery Nova. Do Bydgoszczy. Była, jest przecież  baletowa „Alicja w Krainie Czarów” i „Chłopcy z Placu Broni” w Teatrze Kameralnym.

„Alicja” jest tytułem, który za mną chodzi. Robiłam już trzy realizacje, zaczęłam od lalkowej. Druga – bydgoska - to spektakl familijny. Aby pomóc widzom podążającym za Alicją, musiałam odnaleźć mocne, wyraziste znaki plastyczne, bo to przecież spektakl bez słów, musiał więc mówić obrazami. W Teatrze Narodowym robiłam z kolei „Alicji Krainę Czarów”, który jest spektaklem muzyczno-dramatycznym. Każda z tych realizacji jest kompletnie różna. Ten temat wydaje mi się niewyczerpany, więc może jeszcze w przyszłości zdarzy mi się z nim zmierzyć.

Jest pani jednym z nielicznych scenografów, kostiumografów z tytułem doktorskim.

Na Wydziale Scenografii oraz na innych kierunkach kształcących w tej specjalizacji jest sporo doktorów, również profesorów z wyższymi tytułami naukowymi.

Skoro „Alicja” tak chodzi za panią, to właśnie z niej napisała pani doktorat?

Nie, ale przyznam, że z „Alicji” piszę habilitację. A doktorat był z „Opowieści zimowej” Szekspira w Teatrze Narodowym, w reżyserii Marcina Hycnara. To był dla mnie bardzo ważny spektakl.

Wróćmy do naszych bohaterów. W operze Glucka obok śpiewaków i tancerzy istotna jest muzyka, do której wykreowane przez panią kostiumy będą grały. Jak z nut.

I chór. 24-osobowy, który będzie masą. Z nią skonfrontujemy solistów – Orfeusza, Eurydykę, Hadesa, Charona, Amora. Chór to nie tylko zbiór ludzi, ale i element będący integralną częścią scenografii. Ludzie będą zakomponowani w przestrzeni sceny, było to zaplanowane na etapie projektowym. Kostiumy chóru również musiały uwzględniać wymogi choreograficzne, jednak przyjmują dużo bardziej rzeźbiarską formę niż kostiumy innych postaci. Robert nikogo nie zostawia na scenie w bezruchu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski