Wielofunkcyjne Centrum Kreatywności Artystycznej? A fe!

Policyjni związkowcy chyba już zrezygnowali z protestów przeciwko tej decyzji. Na użytek opinii publicznej mnożą natomiast prawdopodobne problemy, związane z chorobowym. W rozmowie z reporterem „Expressu” przewodniczący NSZZ Policjantów w naszym regionie twierdzi na przykład, że w każdej jednostce policji trzeba będzie zatrudnić dodatkową osobę do rozpatrywania... odwołań od chorobowych potrąceń.

Policjant bowiem nie traci 20 procent wynagrodzenia bezwarunkowo. Nadal pełną stawkę odbierać będzie, jeśli choroba nastąpi „na skutek czynów o charakterze bohaterskim, dokonanych w szczególnie niebezpiecznych warunkach, z wykazaniem wyjątkowej odwagi, z narażeniem życia lub zdrowia, w obronie prawa”. Bądź tu mądry i pisz wiersze. „Bohater naszych czasów” - Michaił Lermontow poświęcił temu zagadnieniu pięcioczęściową powieść. Gdyby w każdym komisariacie miał znaleźć zatrudnienie jakiś Lermontow naszych czasów, policjanci już na pewno przez najbliższą dekadę nie uświadczyliby w WC papieru toaletowego.

Na placu Teatralnym nikt jeszcze nie ruszył piędzi ziemi łopatą, a już na zmiany wydano ponad pięćdziesiąt tysięcy złotych. Tyle kosztowało 238-stronicowe studium, zamówione przez ratusz w krakowskiej firmie KPPM. Złośliwi mówią, że pieniądze wydano na coś, co widać gołym okiem. A gołym okiem z przyszłego centrum kultury na placu Teatralnym zobaczyć będzie można Młyny Rothera na Wyspie Młyńskiej - drugi potężny obiekt, który miasto niedawno kupiło i zapewne przeznaczy na cele kulturalne. Czy nie za dużo tej kultury w mieście? Otóż kultury nigdy za dużo. Na obowiązkowy kurs edukacji kulturalnej wysłałbym na przykład urzędnika, który dla przyszłego centrum na placu Teatralnym wymyślił nazwę Wielofunkcyjne Centrum Kreatywności Artystycznej. Nie prościej brzmiałoby Centrum Artystycznych Kreatur?

O gustach się nie dyskutuje, ale własne, mam nadzieję, można prezentować. Przesłane nam przez miejskiego plastyka wizualizacje cmentarza Starofarnego (patrz: zdjęcie) uważam za estetyczną rewelację. Gdybym był producentem gier komputerowych, zaraz zamówiłbym u tego pana projekt grafiki do „Narzeczonej Nosferatu z Kujaw”, „Bydgoskiej nocy żywych trupów” oraz „Indiany Jonesa i poszukiwaczy zaginionej metropolii”. Zgadzam się z opinią, że pokazana przez plastyka stylistyka posłuży również bezpieczeństwu zabytkowej nekropolii. Podświetlenie kaplic ma mianowicie odstraszać złodziei, wandali czy biboszy. I tylko staruszek mi żal. Tych, które najczęściej zachodzą na groby i czasem zasiedzą się przy nich do zmroku.

W środę w ręce bojowników o jak najszybszą budowę drogi ekspresowej S5 po obwodnicy Bydgoszczy wpadł bezcenny argument. Rano na ulicy Jana Pawła II ciężarówka z Gniezna zgubiła 25 ton szprotek. Tego samego dnia po południu temperatura w mieście sięgnęła 31. kreski na skali Celsjusza. Równie wysoko wspięła się dnia następnego. Gościliśmy wtedy w Bydgoszczy wpływowe osobistości, liderów największych polskich partii. Niestety, szprotki posprzątano w dwie godziny. A gdyby tak poleżały na słońcu, ponęciły rzymskie nosy dostojników swym zapachem...

Drastyczny sposób na obronę miejsc parkingowych zastosował ktoś, kto zapewne mieszka w pobliżu dawnego wieżowca Eltry na rogu ulic Dworcowej i Sobieskiego. Na zapleczu gmaszyska oszczędni przyjezdni znaleźli enklawę, nieobjętą strefą płatnego parkowania. W raju mieściło się kilkanaście aut. Raj zamienił się w piekło, gdy opony samochodowe „obcych” ktoś zaczął traktować nożem. Zaprawdę, powiadam wam, przyjdzie czas, że bydgoszczanie będą prosili dobrego pana prezydenta o rozszerzenie strefy płatnego parkowania. Gdzie stanie parkometr, tam staną cisza, porządek i bezpieczeństwo.