Ze zmiennym szczęściem grali „Strażacy” z powiatu świeckiego. Przechowo po ostatnim efektownym zwycięstwie nie sprostało na wyjeździe przeciętnej drużynie z Gogolinka.
Tydzień temu zawodnicy z Przechowa rozgromili drużynę z Dobrcza. Nic dziwnego, że nikt nawet nie dopuszczał do siebie myśli o porażce w Gogolinku z Orlikiem. Stało się inaczej. Orlik wygrał 1:0 (0:0).
- Orlik nie jest zespołem, z którym powinniśmy przegrać. Niestety, moim piłkarzom zabrakło motywacji, trochę zlekceważyliśmy rywala - kwituje Zbigniew Ratkowski, trener Strażaka Przechowo.
Strażak nie wykorzystał w tym meczu dwóch idealnych sytuacji do strzelenia bramki. Pierwszą zmarnował w 40 minucie Ziółkowski, a drugą osiem minut później Robert Polak. Zemściło się to po godzinie gry. Gospodarze wykonywali rzut wolny, jeden z nich stanął w murze, dzięki czemu udało mu się zmienić tor lotu piłki, która po słupku wtoczyła się do siatki.
Strażak zagrał w składzie: Igliński - Goliński, Chęciński, Ziółkowski, Drażdżewski, Jasik, Lebioda, Ostrowski (Krzyżanowski), Przesmycki (Płachecki), Wiśniewski(Danielewicz), Polak.
Dużo lepiej spisali się zawodnicy z Górnej Grupy. Strażak/Casino pokonał na wyjeździe GLKS Dobrcz 3:2 (1:1), choć zwycięstwo to nie przyszło wcale łatwo.
- Dobrcz do przerwy grał bardzo twardo. Widać, że chciał się na nas odgryźć za kompromitację w Przechowie - mówi Mariusz Gralak, trener Strażaka/Casino. Pierwsi bramkę zdobyli gospodarze, przy biernej postawie obrońców Strażaka. Goście wyrównali po bramce Gardjana z rzutu karnego po faulu na Riese. W drugiej połowie Strażak przycisnął już mocniej, lecz dobrych okazji nie wykorzystali Chmielecki i Riese trafiając w poprzeczki. Później było już znacznie lepiej, a sposób na bramkarza z Dobrcza dwukrotnie znalazł Damazyn. Gospodarze strzelili jeszcze bramkę z rzutu karnego, ale to wszystko, na co było ich stać.