https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Grają aż chce się patrzeć

Tomasz Keller
Mariusz Raczkowski po kilku miesiącach pracy w Strażaku stworzył zespół, który odbiera punkty drużynom z czołówki. Tym razem padło na Cyklon, który nic wielkiego nie pokazał.

Mariusz Raczkowski po kilku miesiącach pracy w Strażaku stworzył zespół, który odbiera punkty drużynom z czołówki. Tym razem padło na Cyklon, który nic wielkiego nie pokazał.

<!** Image 2 align=right alt="Image 118126" sub="Krzysztof Kowalikowski (po prawej) zaliczył bardzo udany występ, strzelając Cyklonowi Kończewice dwa gole
/ Fot. Andrzej Pudrzyński">Pierwsze pół godziny należało zdecydowanie do Strażaka Przechowo. Mariusz Raczkowski, grający defensywnego pomocnika często uruchamiał skrzydła, a zwłaszcza to, na którym szybko biegał Łukasz Urman. Po jednej z takich akcji gospodarze mogli objąć prowadzenie już w ósmej minucie, ale źle wykończył sytuację Krzysztof Kowalikowski.

W ekipie z Przechowa świetnie grał Paweł Bryll, który biegał po boisku z niewiarygodną prędkością, odstawiając rywali jak rasowy sprinter. W 18 minucie, gdy Bryll wykonał taki właśnie rajd i wyłożył piłkę Arturowi Durdzie, tylko bramkarz z Kończewic uchronił gości od utraty bramki. Jak się jednak później okazało, nie na długo. W 22 minucie po zamieszaniu w polu karnym piłkę na nogi Kowalikowskiego nabił Urman, futbolówka jeszcze trafiła w obrońcę Cyklona Łukasza Szewczyka i wpadła do bramki. Zaledwie dwie minuty później pięknym strzałem popisał się Krzysztof Kowalikowski i Strażak prowadził już 2:0. Pozostałą cześć pierwszej połowy podopieczni Raczkowskiego już nieco przespali, doprowadzając do trzech bardzo groźnych akcji Cyklona, w których świetnym refleksem popisał się bramkarza Strażaka, Marcin Kowalski, któremu koledzy zawdzięczają, że nie stracili gola do szatni. W ostatniej minucie pierwszej połowy wynik mógł jeszcze podwyższyć z rzutu wolnego Arkadiusz Pruss, ale piłka poszybowała nieznacznie nad poprzeczką.

<!** reklama>W drugiej połowie Strażak seriami marnował stuprocentowe szanse. W 57 minucie Bryll w sytuacji sam na sam trafił w bramkarza. W 63 Krzysztof Kowalikowski najpierw został zablokowany w ostatniej chwili przez obrońcę, a dobitkę wybronił bramkarz. W 69 minucie Durda po idealnym podaniu Raczkowskiego trafił w słupek. Nawet sam „profesor” Raczkowski nie wykorzystał jednej z okazji, mając przed sobą tylko bramkarza. Następnie kapitalną interwencją popisał się Kowalski. Na pięć minut przed końcem bramkarz Strażaka nie miał już szans, gdy w prawdziwym podbramkowym kotle piłka wturlała się do jego bramki. Strażak mógł więc wygrać ten mecz śmiało 7:0, ale na własne życzenie zafundował sobie nerwy w końcówce. Mimo to z przyjemnością patrzy się na nowy zespół Mariusza Raczkowskiego.

- Odkąd Raczkowski przyszedł do naszego klubu, panuje zupełnie inna atmosfera, co widać na boisku. Żałujemy tylko tej wpadki w Serocku, ale to był wypadek przy pracy - powiedział Wiesław Michalczyk, prezes Strażaka Przechowo.

Skład Strażaka: Kowalski - Lebioda, Grugiel, Pruss, Raczkowski, Bryll (80' Adamczyk), Urman, Zander, Dorau (65' Kozicki), Durda (89' Piątek), Kowalikowski (77' Lamparski).

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski