"Szacunek dla zmarłych jest miarą naszego człowieczeństwa i leży u podstaw naszej cywilizacji. Zbombardowanie cmentarza ofiar NKWD, ofiar zbrodni katyńskiej, w Charkowie-Piatichatkach to kolejny zbrodniczy czyn, który stawia Rosję poza nawiasem cywilizowanego świata" - napisał szef resortu kultury na Twitterze.
Rosyjska bomba kasetowa spadła na cmentarz wojenny w Charkowie, na którym spoczywają oficerowie Wojska Polskiego zamordowani z rozkazu Józefa Stalina. Jak przekazał telewizji Biełsat dziennikarz PAP Andrzej Lange, na cmentarzu widać ślady po wybuchach. Pociski trafiły w tabliczki z nazwiskami polskich oficerów zamordowanych przez NKWD, a na krzyżach widać ślady po odłamkach.
Cmentarz Ofiar Totalitaryzmu w Charkowie-Piatichatkach wzniesiono w latach 1999-2000. Jest to miejsce pochówku ofiar stalinowskiej czystki z lat 1937-38, a także oficerów Wojska Polskiego rozstrzelanych podczas zbrodni katyńskiej w 1940 roku.
W lesie pod Charkowem - w pobliżu sanatorium NKWD - w 1940 roku grzebano przywożone ciężarówkami zwłoki polskich oficerów mordowanych w piwnicach gmachu NKWD w Charkowie. Pierwszy transport wyruszył ze Starobielska do Charkowa w nocy z 5 na 6 kwietnia 1940 roku. Na cmentarzu pochowany jest m.in. dziadek ministra spraw zagranicznych Polski Zbigniewa Raua.
Stosowanie bomb kasetowych jest zabronione na mocy międzynarodowego prawa humanitarnego. Jednak Rosja nadal bombarduje cele cywilne, używając zakazanej broni.
