Komisja przyjęła stanowisko w sprawie potrzeby wprowadzenia ustawowych zabezpieczeń finansowych dla osób pełniących funkcje wójta, burmistrza lub prezydenta miasta po zakończeniu ich kadencji. Mieliby mieć prawo do wcześniejszej emerytury w wysokości co najmniej 85 procent maksymalnego ustawowego wynagrodzenia brutto w samorządzie.
„Wójtowie, burmistrzowie oraz prezydenci miast to przedstawiciele społeczeństwa, którzy pełnią kluczowe funkcje w samorządzie terytorialnym, działając na rzecz społeczności lokalnych i podejmując istotne decyzje mające wpływ na życie mieszkańców” - zaznaczono w stanowisku.
Bez gwarancji finansowych
W stanowisku jest zapis: "Obecne przepisy prawa powodują, że po zakończeniu dwukadencyjności, zwłaszcza w późniejszym wieku zawodowym powyżej 50. roku życia, pozostają oni bez gwarancji zabezpieczenia finansowego, co może być źródłem niepokoju i niepewności co do ich przyszłości. Warto zauważyć, że osoby pełniące funkcje publiczne w samorządzie są zobowiązane do podejmowania trudnych decyzji, które niejednokrotnie wiążą się z ryzykiem utraty popularności, a w efekcie - mandatu.”
Innymi słowy, odchodzący włodarz mógłby mieć problemy ze znalezieniem pracy, przynajmniej dobrze płatnej pracy, a wiadomo, że po "50" na rynku trudno rywalizować z młodszymi. Stąd też pomysł na miękkie lądowanie z 85% ostatniej pensji. Można za to godnie żyć...
Bydgoscy radni przeciw
- Jestem zaskoczony propozycją. Idąc do samorządu, osoby te zgadzają się na kadencyjność. Poza tym pozostaje wrócić na poprzednie miejsce pracy, choć trudno wyobrazić sobie, że jeśli ktoś był nauczycielem i wraca do szkoły, zostaje podwładnym dyrektora, którego nadzorował. Zresztą duża część tych osób zostaje posłami czy senatorami, więc mają z czego żyć - stwierdza Paweł Bokiej, szef klubu radnych Bydgoskiej Prawicy.
- Nie widzę powodów, dlaczego doświadczeni samorządowcy mieliby mieć prawo do wcześniejszej emerytury. Prawo dotyczy wszystkich, a jeśli ktoś jest doświadczony, to uważam, że powinien kontynuować działalność - to zdanie Jakuba Mikołajczaka, szefa radnych KO i Nowej Lewicy.
