Żadnemu z kandydatów z powiatu świeckiego nie udało się dostać do parlamentu. Ale czy rzeczywiście to było ich głównym celem, czy tylko środkiem do innego celu?
<!** Image 2 align=right alt="Image 6114" >Wiadomo, że największe szanse na poselski mandat, bez względu na partię, mają największe tuzy, które od lat „rozdają karty” w województwie. Co zatem skłoniło mało znanych poza naszym powiatem, członków różnych partii, by walczyć o fotel na Wiejskiej?
Barbara Studzińska, wicestarosta powiatu świeckiego, startująca z listy Platformy Obywatelskiej, była najbardziej znaną kandydatką. Ale tylko w naszym powiecie. Głosowało na nią 2359 osób.
Liczy na więcej?
- Na pewno jestem trochę rozczarowana, że się nie udało, ale nie traktuję tego w kategoriach wielkiej porażki - twierdzi Barbara Studzińska. - Dzięki kampanii wyborczej miałam okazję nabycia nowych doświadczeń i do spotkań z ludźmi. Poznałam ich troski i nadzieje - dodaje wicestarosta.
Tyle wersja oficjalna. Nie da się jednak ukryć, że Barbara Studzińska jest zbyt doświadczonym samorządowcem, zahartowanym w bojach na lokalnej scenie politycznej, by nie zdawała sobie sprawy, że do Sejmu i tak nie wejdzie. Wersja nieoficjalna jest taka, że Barbara Studzińska, mocno popierana przez szefową PO w regionie, Teresę Piotrowską, „ustawia się na przyszłość”.
Jak nie poseł, to radny
- Za rok wybory samorządowe. Jeśli nie zostanie znowu wicestarostą, to będzie miała, dzięki Teresie Piotrowskiej, ciepłą posadkę, w wojewódzkich strukturach PO - przekonuje jeden z działaczy Platformy z powiatu świeckiego.
Wojciech Wilkowski ze Świecia marzenia o poselskim mandacie związał z Platformą Janusza Korwina - Mikke. Zdobył tylko 178 głosów.
- To i tak nieźle, biorąc pod uwagę, że moja agitacja wyborcza ograniczyła się tylko do kilku pogadanek i paru plakatów - komentuje.
Można zapytać, po co w ogóle Wojciech Wilkowski kandydował, skoro jego kampania była tak cherlawa. I na co w ogóle liczył?
- Podobnie jak inni zbieraliśmy głosy, by umocnić pozycję naszego głównego kandydata, Władysława Markowskiego - argumentuje Wilkowski.
Podobnie swój udział w wyborach tłumaczy Marek Kiełpiński ze Świecia, kandydat Prawa i Sprawiedliwości, który dostał 1096 głosów.
- Cieszę się, że mogłem dorzucić skromną cegiełkę do zwycięstwa mojego ugrupowania - powiedział „Expressowi”.
Czy w wypadku kandydatów, którzy się nie dostali do Sejmu, bo i tak wiedzieli, że nie mają na to szans, tylko o to chodziło?
- Tak naprawdę, to tegoroczne wybory parlamentarne były doskonałą okazją, by pokazać ludziom swoją twarz na plakatach i podczas spotkań. To wstęp do przyszłorocznych wyborów samorządowych. Ludzie chętniej zagłosują na kogoś, kogo już znają z kampanii parlamentarnej, niż na kogoś czyje nazwisko, ani wygląd z nikim konkretnym im się nie kojarzy. Dla płotek z różnych partii to kolejny krok w ich lokalnej karierze politycznej - komentuje jeden z kandydatów na posła z powiatu świeckiego, prosząc, by nie publikowano jego nazwiska.