Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Waliło w mury aż huczało

Grażyna Ostropolska
- Przyszło takich czterech z młotami, walili w mury aż huczało. To było jak atak szarańczy! - tak Pelagia R., właścicielka letniskowego domku w Janowie pod Bydgoszczą, opisuje budowlaną egzekucję.

- Przyszło takich czterech z młotami, walili w mury aż huczało. To było jak atak szarańczy! - tak Pelagia R., właścicielka letniskowego domku w Janowie pod Bydgoszczą, opisuje budowlaną egzekucję.

Zburzoną część budynku okrywa folia, na trawie leży góra gruzu. Jego wywóz będzie właścicielkę sporo kosztował. Dojdzie do tego zapłata za tzw. zastępczą rozbiórkę, którą na koszt właścicieli nielegalnej zabudowy zarządził powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Bydgoszczy. Jej wykonanie powierzono pracownikom Spółdzielni Socjalnej Bydgoszczanka. Przyjechali do Janowa w towarzystwie policjantów i pracownika budowlanego nadzoru. Zrobili, co trzeba.<!** reklama>

- Błagałam ich: zlitujcie się, nie burzcie cudzej pracy! A oni mi na to: „My też pracujemy” - mówi Pelagia R. Do końca nie wierzyła ostrzeżeniom, że jeśli dobrowolnie nie rozbierze spornej dobudowy, dopadnie ją egzekucja z urzędu. Od sześciu lat dostawała nakazy rozbiórki, odbierała niekorzystne wyroki WSA oraz NSA, od których się odwoływała i& najwyraźniej je bagatelizowała.

- Moi sąsiedzi, państwo R. tak byli pewni, że nadzór budowlany nic im nie zrobi, że po otrzymaniu zawiadomienia o egzekucji z urzędu, zaczęli ocieplać i malować dom - twierdzi Grażyna N. Swoją „wojnę sześcioletnią” o rozbiórkę sąsiedzkiej samowoli, wcinającej się w jej płot i zacieniającej działkę, w końcu wygrała. Kosztowało ją to...

sporo zdrowia i papieru.

„Im więcej zbudują, tym więcej będą musieli rozbierać” - pocieszał ją 6 lat temu urzędnik nadzoru budowlanego i& rozpoczętej nielegalnej rozbudowy domu na granicy jej działki nie przerywał.

W 2007 r., gdy „nielegalka” miała już dach, a 40-metrowy domek państwa R. powiększył się o kolejne 20, państwowy inspektor nadzoru budowlanego nałożył na Pelagię i Rajmunda R. obowiązek rozbiórki, w 2009 r. wysłał im upomnienie, a gdy i to nie poskutkowało, nałożył na nich grzywnę w celu przymuszenia do rozbiórki. Było to 16 tys. zł, które miał ściągnąć od R. urząd skarbowy. Nie ściągnął, bo małżonkowie R. mieszkają na stałe w Niemczech i do Polski, konkretnie do domku w Janowie, przyjeżdżają latem.

- Można powiedzieć, że samowola wyrosła pod okiem inspektorów i za ich cichym przyzwoleniem - ocenia Grażyna N. - I nie mam na myśli obecnych urzędników Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, bo ci w końcu doprowadzili do rozbiórki, tylko ich poprzedników, którzy wydawali błędne decyzje i nie reagowali, gdy państwo R. nie stawiali się na oględziny lub celowo przedłużali postępowanie - zaznacza pani N.

- W piątek robotnicy skończyli renowację naszego domku, wydaliśmy na to 10 tys. zł, a we wtorek przyszli bezduszni egzekutorzy i wszystko nam zmarnowali. Ręce mi opadają, gdy widzę, że coś takiego się dzieje w mojej kochanej Polsce. W Niemczech coś takiego byłoby niemożliwe - użala się pani Pelagia. Uważa, że nie zrobiła nic złego. - Fundamenty pod taras już były, my tylko dostawiliśmy ściany i dach. Nie wiem...

czego sąsiadka od nas chce.

W sądzie mówiła, że jej działkę zacieniliśmy, i bzy nie zakwitły. Jakie tam bzy, przecież tam rosną samosiejki - mówi.

- Fundamenty wylewali państwo R., a nie ich poprzednicy. Nazywali tę nielegalną dobudowę zadaszeniem tarasu, ale gołym okiem widać, że kłamali - zgodnie twierdzą jej sąsiadki, Grażyna N. i Janina Wiśniewska.

Rozbiórka samowoli w Janowie pokazała, że nieprzestrzeganie prawa budowlanego może obywatela słono kosztować. Są jednak i tacy, który trzymają stronę pani Pelagii i bardzo jej współczują. - Ona mówi prawdę, tam już był taras, a ona go tylko zabudowała - przekonuje pani B. - Skrzywdzili kobietę! Co to za prawo, które pozwala burzyć domy! - złorzeczą inni. - Ci, którzy najgłośniej krzyczą o złym prawie, niesprawiedliwości i krzywdzie, sami nie pozwoliliby pobudować przy swoim płocie nawet komórki - komentuje te wypowiedzi Grażyna N. Złożyła kilka dni temu...

doniesienie do prokuratury.

Oskarżyła Pelagię R. o groźby karalne. - Pani R. oświadczyła w obecności inspektora nadzoru budowlanego oraz policjantów, że jestem przestępczynią, że się zemści i spali mój drewniany dom. To są groźby, których mam prawo się bać - tłumaczy powód.

- Ja też słyszałam, jak podczas rozbiórki pani R. krzyczała, że Grażynę N. podpali, a jak jej dom spłonie, to i mój, więc ja także mam prawo się bać - dołącza się do oskarżeń jej sąsiadka Janina W.

- Jakie tam groźby... Człowiek w nerwach coś nie tak powie... - tak na oskarżenia reaguje Pelagia R.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!