Oskarżone Elżbieta G. i Renata G., jak ustalili śledczy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, okradły żnińską lecznicę na ponad 7 milionów złotych. Na podstawie zebranych dowodów, a także opinii biegłego w zakresu rachunkowości i finansów, postawiono im zarzut doprowadzenia jednostki do niekorzystnego rozporządzania mieniem.
Mechanizm ich działalności polegał na cyklicznym wprowadzaniu w błąd swoich przełożonych co do rzeczywistych adresatów przelewów bankowych. Finalnie środki, które miały być przelane do kontrahentów, trafiały na prywatne rachunki Renaty G. i Elżbiety G.
Okłamywała nas i teraz okłamuje wymiar sprawiedliwości - pracownicy szpitala, którzy pojawili się w sądzie.
w piątek miał ruszyć proces obu kobiet, ale Renata G. przedstawiła zwolnienie lekarskie. - Otrzymaliśmy je dopiero wczoraj wieczorem, więc nie było sposobu na wcześniejsze powiadomienie sądu - tłumaczył obrońca. - W tej chwili Renata G. nie może brać udziału w czynnościach procesowych.
Zwolnienie kobiety mija 18 listopada. Obrońca nie potrafił odpowiedzieć na pytanie sędziego Tomasza Pietrzaka, czy zanosi się na przedłużenie niedyspozycji oskarżonej.
- Okłamywała nas i teraz okłamuje wymiar sprawiedliwości - na sądowych korytarzach wrzało, bo pojawiło się na nich kilkudziesięciu pracowników żnińskiego szpitala. - Śmieje nam się teraz z nos.
- Miałam wątpliwą przyjemność być w komisji, która likwidowała stanowisko pracy Renaty G. - opowiadała jedna z kobiet. - W szufladach było sporo paragonów na luksusowe towary, które kupowała. Opłacała zabiegi odsysania tłuszczu, herbatki odchudzające za 800 złotych, ubrania po 1000 złotych...
- Przecież ona pisała wiecznym piórem za 1500 zł, też kupionym z pieniędzy szpitala - dodaje inna.
Kierowca karetki mówi: - Kiedyś poszedłem do niej, żeby dała zaliczkę 500 złotych na paliwo do wozu. Nie dała. A co to jest dla karetki 500 złotych?
Pracownicy szpitala opowiadali, że mąż oskarżonej miał dwa samochody, a synowi kupiła quada. - Mąż miał też harleya, żeby sobie jeździł popołudniami po Pałukach - słyszymy.
Proceder okradania lecznicy trwał jedenaście lat, od 2006 roku. Prok. Bożena Siekierska Moskal z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy przypomina: - Miało dojść do ugody, ponieważ z punktu widzenia szpitala najlepszym wyjściem było oddanie jak największej kwoty wyprowadzonych pieniędzy. Obie oskarżone jednak nie podjęły żadnych działań w tym kierunku, dlatego rusza proces. Zagrożenie w tym wypadku jest spore, bo do 12 lat więzienia.
Następny termin wyznaczono na 3 grudnia.
O krok od wielkiej tragedii! Cudem uniknęli śmierci! [wideo - program Stop Agresji Drogowej]
WAŻNE INFORMACJE! OD PRZYSZŁEGO ROKU INACZEJ ROZLICZYMY PIT-Y