Zobacz wideo: 116 rocznica urodzin Mariana Rejewskiego
Stacji autoryzowanego monitoringu jakości powietrza i tablic informujących o szkodliwych substancjach, którymi oddychają np. mieszkańcy Kapuścisk czy Wyżyn można ze świecą szukać. Szukać bezskutecznie, bo ich nie ma. A te rejony miasta są najbardziej zanieczyszczonymi obszarami Bydgoszczy. Pierwszy powód to spuścizna po byłych Zakładach Chemicznych Zachem, drugi istniejące i planowane spalarnie odpadów niebezpiecznych firmy Eneris. Do tego dochodzą budzące obawy wśród części mieszkańców instalacja ProNatury i emisja z bloków energetycznych elektrociepłowni.
- W tej chwili w tym rejonie miasta nie ma autoryzowanego monitoringu, który mógłby być np. dowodem w sądzie - mówi Renata Włazik, działaczka społeczna z Łęgnowa Wsi od lat nagłaśniająca problem zanieczyszczeń po Zachemie.
W Bydgoszczy stacje pomiarowe Wojewódzkiego Inspektoratu ochrony Środowiska są tylko dwie: na Placu Poznańskim i przy ul. Warszawskiej.
Dziwne wskazania nocami
- Mamy na Kapuściskach tablicę systemu AIRLY, która na bieżąco z czujnika pokazuje stan powietrza, ale dotyczy to tylko punktu przy ul. Betoniarzy - mówi Magdalena Wawrzyniak, przewodnicząca Rady Osiedla Kapuściska, i dodaje: - Bywa, że widzimy na niej niepokojąco dziwne wskazania, zwłaszcza nocami.
Oprócz ProNatury w odległości nieco ponad kilometra od bloków mieszkalnych od 26 lat działa spalarnia odpadów niebezpiecznych Eneris. Firma chce obok budować drugą spalarnię do utylizacji opon, papy, resztek lakierów, resztek poszpitalnych i innych odpadów niebezpiecznych. Spora grupa bydgoszczan jest przeciwna tej inwestycji. - Niedługo ten rejon Bydgoszczy zamieni sie w jeden wielki śmietnik - mówi Jerzy Mickuś, bydgoski radny PiS.
Czujniki nieuzasadnione
Rada Osiedla Kapuściska złożyła do Urzędu Miasta Bydgoszczy wniosek o zainstalowanie monitoringu powietrza w ramach projektu "Wiesz, czym oddychasz". To część programu LIFE Unii Europejskiej poświęconego wyłącznie współfinansowaniu projektów z dziedziny ochrony środowiska i klimatu. Bydgoszcz realizuje projekt we współpracy z Uniwersytetem Wrocławskiem i Politechniką Wrocławską. Jego częścią jest m.in. zainstalowanie czujników wraz z systemem transmisji danych; wyniki mają być prezentowane on-line. Miasto zakłada, że dzięki projektowi zanieczyszczenie powietrza w Bydgoszczy zmniejszy się o 10 procent.
- Odpowiedź miasta na nasze pismo jest negatywna - mówi Magdalena Wawrzyniak z RO Kapuściska.
Ratusz wskazuje, że czujniki pokazują m.in. stężenie pyłów, zamontowanie ich Kapuściskach jest "nieuzasadnione", bo "czujniki nie są technicznie przygotowane" do prowadzenia skomplikowanych pomiarów. Mówiąc krótko - jest to sprzęt tani i niewyspecjalizowany. Tylko jeden zamontowano w Fordonie.
Co z komina ProNatury wylatuje
ProNatura ma dwie tablice informujące o składzie tego, co emituje spalarnia - jedna tablica znajduje się na budynku szkoły przy ul. Kombatantów, druga - na szkole przy Hutniczej. Ta ostatnia w piątek (20.08) przed południem dla pyłów, chlorowodoru, fluorowodoru, dwutlenku węgla i siarki wskazywała... "zero". Jedynie w rubryce tlenek węgla przy normie 50 mg na metr sześcienny stała "jedynka".
- Jakość oczyszczania spalin jest na tyle wysoka, że w emitowanych spalinach zawartość tych związków jest bliska "0". Na tablicach wyświetlane są wyniki średniodobowe - uspokaja Maciej Federowicz, specjalista ds. promocji i komunikacji społecznej ProNatury.
Tyle ze spalarni. Trzeba jeszcze pamiętać, że dane pochodzą jedynie z analizatorów spalin umieszczonych bezpośrednio na kominie zakładu.
WIOŚ milczy
Nic nie wskazuje na to, żeby w tym rejonie miasta pojawiły się jakiekolwiek autoryzowane czujniki jakości powietrza.
- WIOŚ w Bydgoszczy nie planuje uruchomienia stacji monitoringu powietrza na osiedlu Kapuściska i Wyżyny w Bydgoszczy. Realizacja określonych zapisami ustawy o Inspekcji Ochrony Środowiska zadań, związanych z monitoringiem powietrza, nie leży w kompetencji wojewódzkich inspektorów ochrony środowiska; zadania ustawowe w tym zakresie realizuje Główny Inspektor Ochrony Środowiska - wyjaśnia Małgorzata Witkowska, naczelnik Wydziału Inspekcji WIOŚ w Bydgoszczy.
Bariera i co dalej?
Tymczasem w rejonie osiedla Łęgnowo Wieś trwa prowadzona przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Bydgoszczy budowa bariery, która ma opóźnić przedostawanie się zanieczyszczonych wód podziemnych z terenu dawnych składowisk odpadów niebezpiecznych Zachemu "Zielona". Projekt kosztuje prawie 100 mln zł. Mimo że prace trwają, naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej powoli zauważają, że nie wszystko idzie, jak trzeba.
- Podzielam stanowisko AGH - mówi Renata Włazik. Chodzi o to, że projekt remediacyjny jest tylko pierwszym z czterech etapów koniecznych dla skutecznego rozwiązania problemu zanieczyszczeń emitowanych z kompleksu składowisk „Zielona”. RDOŚ w Bydgoszczy podobno nie podejmuje już żadnych działań, żeby zdobyć środki na kolejne etapy oczyszczania środowiska. To oznacza zmarnowanie efektów obecnego etapu.
Lista zarzutów jest dłuższa. Podobno w projekcie dokonano zmian wpływających na jego skuteczność. - Pani naczelnik odpowiedzialna za projekt jest obecnie na zwolnieniu lekarskim - informuje Anna Gondek, rzecznik prasowy RDOŚ.
Do tematu wrócimy.
