Zobacz wideo: Nowe objawy koronawirusa. To musisz wiedzieć!
Zgodnie z rozporządzeniem ministra edukacji i nauki z 18 marca br. w tym czasie do świetlicy mogą być przyjęte wyłącznie dzieci rodziców, którzy pracują w podmiotach leczniczych lub wykonują zadania publiczne w związku ze zwalczaniem Covid-19. Warunkiem jest złożenie pisemnego wniosku do dyrektora placówki. Szkoły nie tylko mają obowiązek zapewnić takim dzieciom z klas I-III opiekę świetlicową, ale też umożliwić im zajęcia zdalne na terenie szkoły.
- Pracuję zdalnie, ale to nie robota, gdy w domu uczy się jeszcze dwoje dzieci. Chciałam posłać młodsze dziecko do świetlicy, ale nie jestem ani pielęgniarką, ani lekarzem, więc to nas dyskwalifikowało - mówi jedna z bydgoskich mam.
Takich rodziców jest więcej. W SP nr 35 początkowo zainteresowanych posłaniem dzieci do świetlicy było 8 rodziców z jednej z klas I.
- Kiedy wyjaśniliśmy im zasady przyjęcia do świetlicy, okazało się, że nie spełniali wymogu, jaki podaje resort edukacji - mówi Aleksandra Gulbinowicz-Kotowska, dyrektor szkoły. - Po tej informacji nikt z rodziców nie złożył już wniosku. Mamy rodziców, którzy pracują w ochronie zdrowia, ale także nie zgłosili potrzeby posłania swoich dzieci do świetlicy, bo zorganizowali dla nich opiekę w domach. Świetlica jest czynna. Nauczyciele są na dyżurach, ale w poniedziałek (22 marca) nie przyszło do świetlicy żadne z dzieci. W szkole są natomiast dzieci z zerówki.
Kiedy wyjaśniliśmy rodzicom zasady przyjęcia do świetlicy, okazało się, że wielu nie spełniało wymogu, jaki podaje resort edukacji - mówi Aleksandra Gulbinowicz-Kotowska, dyrektor SP nr 35.
W SP nr 32 normalnie ze świetlicy korzysta ponad 100 dzieci, ale 22 marca przyszło tylko jedno dziecko.
- Mamy obowiązek umożliwić mu zajęcia zdalne na terenie szkoły i tak też zrobiliśmy - mówi Arletta Popławska, dyrektor SP nr 32. - Jeszcze jedna osoba była zainteresowana posłaniem dziecka do świetlicy, ale rodzice nie pracują przy Covid-19, więc nie było podstaw, by dziecko przyjąć.
W Zespole Szkół nr 8, gdzie funkcjonuje SP nr 18, też żadne z dzieci klas I-III do świetlicy dziś nie przyszło.
- Nawet rodzice dzieci, które byłyby uprawnione do przyjęcia do świetlicy, nie zgłosili takiej potrzeby - mówi Eugeniusz Sobieraj, dyrektor placówki. - Mamy też przedszkole i ono działa normalnie. W związku z tym pracuje też stołówka. Sytuacja jednak jest trudna. Dwie nauczycielki z przedszkola są nieobecne, bo zachorowały na Covid-19, dwie inne czekają na wynik testu. Dlatego nauczycieli przedszkola wspierają w pracy nauczyciele szkoły. Na 190 dzieci, które uczęszczają do naszego przedszkola, przyszło 22 marca tylko 55 osób. Mamy też sygnały, że sporo dzieci jest przeziębionych i rodzice postanowili zostawić je w domach.
Nie wszyscy bydgoscy uczniowie mają sprzęt do nauki zdalnej
W SP nr 63 też tylko jedno dziecko na wniosek rodzica przyszło do świetlicy.
- W szkole jest też dwoje uczniów z klas I-III i dwie osoby z klas IV-VIII. Ci uczniowie nie mają w domach odpowiedniego sprzętu do nauki zdalnej, dlatego biorą udział w lekcjach zdalnych stacjonarnie - mówi Przemysław Kotłowski, dyrektor szkoły. - Kwestie sprzętowe nie dotyczą tylko tych uczniów. Wypożyczyliśmy uczniom już 24 szkolne tablety i 8 komputerów.
Lekcje z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość realizują też uczniowie klas IV-VIII szkół podstawowych i szkół ponadpodstawowych: sportowych, mistrzostwa sportowego, szkół z oddziałami sportowymi i oddziałami mistrzostwa sportowego. Dyrektorzy szkół nadal mogą organizować dla uczniów klas VIII i maturalnych konsultacje indywidualne lub w małych grupach.
