Ten czas przynosi więc informacje o wszelkich „rekordach” głosowania - jak ten o wójcie podłódzkiego Dalikowa, który po 20 latach urzędowania pożegna się z fotelem, bo przegrał z kontrkandydatem o... głos. W takich sytuacjach chętnie mówi się o przywilejach demokracji, które mi czasem... przeszkadzają. Życzyłabym sobie bowiem modelu wyborczego, który dawałby mandat temu, kto ma więcej głosów. Bo co to za roztropność, która daje zwycięstwo partii i komuś, komu zaufało bezpośrednio niewiele osób w miejsce kogoś z „niewłaściwą” legitymacją, choć docenianego i popularnego?
Wybory samorządowe 2018. Oficjalne wyniki PKW
Jeśli tak patrzeć na wyborcze mechanizmy, na bydgoskich listach znajdzie się kilka przykładów na plus i minus. Ordynacji nie zmienię, pozostaje więc mi tylko wierzyć, że osoby wyniesione wprost (i prawie bezpośrednio) do godności radnych, sprostają jej z pożytkiem dla bydgoszczan.
Krajobraz po wyborczej bitwie - zobacz program "Mam Pytanie"