W mojej pamięci skojarzył się ten obraz z wędrówką po świecie olimpijskiego ognia, przed kolejnymi igrzyskami zapalonego w greckiej Olimpii. Podróż szczepionek z Belgii do Warszawy także nie zasługiwała na ironiczne komentarze, bo miała przede wszystkim symboliczny wymiar.
Konwojowany przez policjantów samochód przywoził nam nadzieję na przetrwanie i powrót do normalności. Był też aktem zwycięstwa człowieka nad zagrażającymi naszemu pobytowi na ziemi siłami przyrody. Triumfem rozumu.
Tego samego dnia, gdy szczepionki docierały do Polski, w pięknym Jarze Brynicy na Pojezierzu Brodnickim jacyś przedstawiciele gatunku homo sapiens uczcili święto narodzin Syna Bożego podpaleniem 33-metrowego Dębu Rzeczypospolitej. Świadek historii runął powalony ogniem, zanim przybyli mu na pomoc strażacy. Liczył około pół tysiąca lat, pamiętał czasy rządów Jagiellonów. Oparł się wielu wojnom, w tym dwóm światowym. Uległ sile człowieka dopiero w XXI wieku...
Czy aby na pewno sędziwy dąb podpalili przedstawiciele tego samego gatunku, który stworzył szczepionkę przeciwko COVID-19?
