Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tłuste dni chudego brata

Redakcja
Serial to nie brzmiało kiedyś specjalnie dumnie. Niby lud oglądał w telewizorach, ale wiadomo było, że prawdziwa sztuka to bywa w kinie.

O teatrze nie wspominając, bo tam sztuki tyle, że aż boli. Mówiąc szczerze nawet określenie „aktor serialowy” brzmiało raczej żałośnie. Ot, taki chudy brat tego aktora prawdziwego, co to w filmie tworzy kreacje wybitne.

Tyle że świat się zmienia. I nagle narodowa duma w nas zbiera, kiedy okazuje się, że Agnieszka Holland zrealizuje kilka odcinków „House of Cards”, bo to prestiżowa sprawa. Kiedy więc wyczytałem, że na Camerimage będzie sekcja serialowa, czyli nowy konkurs - pilotów odcinkowców - mogę tylko pogratulować.

Bo to tam dziś szuka się również sztuki filmowej. No a czemu seriale nobilitowano? Przede wszystkim zupełnie inaczej je dziś oglądamy, dzięki czemu można w nich na przykład w sensowny sposób budować wielowątkową opowieść. Bez tej gonitwy i skrótów w tradycyjnych filmach, przyrzynanych do wymiarów czasowych akceptowalnych przez multipleksy. Czyli maksymalnie dwie godzinki. W serialu, jak niegdyś w dobrej powieści, można się rozszaleć na godzin kilkanaście. Platformy VOD i inne cudeńka pozwalają nam zaś oglądać taki serial ciurkiem, bez tygodniowych przerw - pewnie każdy ma znajomków, którzy weekendy poświęcają na całe sezony, jak to się teraz mawia.

Swoje zrobiła też oczywiście technologia, choćby smart TV, pozwalająca na komfort odbioru na wielkim ekranie i w świetnej jakości. A to zmieniło sposób realizacji, bo wreszcie można było filmować na bogato, pograć obrazem. Zmieniły się również fundusze. HBO niegdyś zaskoczyło wszystkich „Rzymem”, robionym z takim rozmachem, jak drogi film kinowy. Seriale zaczęły też być pokusą finansową i artystyczną dla największych gwiazd. Bo czym byłby „Detektyw”, gdyby nie Harrelson i McConaughey? Ale nie chodzi tylko o wyskobudżetowe produkcje. Głośny duński „Forbrydelsen” zmajstrowany był po skandynawsku oszczędnie, choć nie z tego powodu bohaterka łazi cały czas w tym samym sweterku. Podobnie choćby jak „Rectify” Sundance TV, stacji promującej kino spoza świata blockbusterów. W obu oglądamy fascynujące postacie, które trudno byłoby dobrze zbudować w 100 minut.

I aż szkoda, że my tak bardzo tu odstajemy... Bo naprawdę nie trzeba mieć budżetu HBO, żeby zrobić serialową sztukę. Lepsi jesteśmy w telenowelach. Tyle że to wciąż tylko pulpa do wypełniania teleramówek. CP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!