https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tchnęli życie w siedzibę dawnej kultowej księgarni [ROZMOWA]

Dariusz Bloch
Puste po cichu stoi i czeka na człowieka. Niewiele kosztuje, wszystkich raduje! Rozmowa z Martyną Cziszewską, koordynatorką wystawy Biennale Nieużytków

Nieużytek kojarzy się z czymś dość mocno zniszczonym, opuszczonym, kompletnie bez życia. Wydaje się, że w mieście coraz mniej takich miejsc...
A mnie się wydaje, że pojawia się ich coraz więcej. Wiele jednak zależy od definicji nieużytku. Sporo osób mówiąc „nieużytek” ma na myśli wyłącznie pustostany, puste lokale. Ja myśląc „nieużytek”, widzę także puste przestrzenie, po prostu wolne miejsca, dzikie skwery powstałe, np. po wyburzeniu budynków.

Fascynują mnie więc i budynki i przestrzenie. Zresztą nie tylko mnie. W wielu z nas opuszczone miejsce budzi ciekawość, aż chce się zajrzeć do środka, sprawdzić, co jest za ścianą, za drzwiami. Często jest to niemożliwe.

Z tej fascynacji najpierw narodziły się warsztaty dla osób o podobnych zainteresowaniach. Wspólnie zastanawialiśmy się, w jaki sposób tzw. nieużytki mogłyby przynieść korzyści miastu, mieszkańcom. Zaczęło się w Bydgoszczy, ale te warsztaty prowadzę także w Poznaniu i w Warszawie.
Jak u nas reagowali ludzie?
Jeszcze w trakcie przygotowań, gdy odpoczywaliśmy siedząc w witrynie (jedząc kanapki, pijąc kawę) przechodnie uśmiechali się do nas, pukali do drzwi, pytali, co się tu dzieje. I wchodzili. A gdy już usiedli, wspominali księgarnię. O to nam przede wszystkim chodziło! Na taki efekt liczyliśmy. W ten sposób przygotowania do wystawy stały się superreklamą. Wtedy wymyśliliśmy wspólne śniadania w witrynie, które bardzo bydgoszczanom przypadły do gustu.

Jednak nie tylko samo otwarcie lokalu pełnego wspomnień, ale także nietypowa forma wystawy przygotowanej wewnątrz była zaskoczeniem...

I to dużym zaskoczeniem. Goście byli zdumieni, że mogą robić, co chcą. Mogli pisać po ścianach, siedzieć, jeść, pić kawę. Idea była jednak taka, by zostawili po sobie jakiś ślad. Niejako ich do tego zmuszaliśmy.

Na ścianach pojawiły się pytania. Szkoda, że to wszystko będzie zamalowane, bo powstały ciekawe dialogi. Ktoś zaczął, ktoś inny mu odpowiedział... Z tego, co pozostawili po sobie bydgoszczanie, można by stworzyć nową wystawę.

Przyszedł do nas pan, który 40 lat przepracował w Księgarni Współczesnej. Przyszedł ze zdjęciami, ze znaczkami, z plakietkami, które nosiło się przy garniturze. Dowiedzieliśmy się, jak wyglądał służbowy strój pracownika tej księgarni. Pan oprowadził nas także po salach i starał się nas przenieść w czasy świetności swojej ukochanej księgarni.

Te czasy już nie wrócą, ale dom ożyje. Pod tym adresem ma mieć siedzibę Centrum Organizacji Pozarządowych...

Wiem, że paniom z urzędu bardzo się spodobała idea śniadań w witrynie, liczą na kontynuację, więc mam nadzieję, że choć fragment naszej idei, której tak przyklasnęło miasto, przetrwa. Chciałabym, żeby Centrum Organizacji Pozarządowych czerpało z naszych pomysłów, żeby powstała przestrzeń dla mieszkańców, przestrzeń przyjazna, swobodna.

Widzi Pani w Bydgoszczy kolejne nieużytki, które potrzebują oswojenia?
Mnóstwo pustych witryn przy Długiej, przy Dworcowej. Bolą mnie oczy, gdy patrzę na smutne opuszczone lokale. Ożywiajmy je sztuką, choćby krótkoterminowo! Nieużytków nie trzeba zagospodarowywać na stałe, wystarczy, że pojawią się w nich ludzie. Wystarczy być.

Być w nienachalnej przestrzeni, dodajmy. Niekiedy wystrój tych wnętrz może odstraszać...

Białe ściany, piękne podłogi, totalnie uporządkowana przestrzeń stają się rodzajem zapory. Tak ma wyglądać tutejsze centrum. A ludzie lubią nienachalne wnętrza, swojskość, lekki chaos.

Nie przeszkadzał im nieład na naszej wystawie. Podsłuchaliśmy przypadkiem rozmowę gości. Cieszyli się, że mogą tak po prostu przyjść, przesiedzieć pół dnia za darmo, bezkarnie pisać po ścianie, nie muszą kupować kawy, bo już zostali nią poczęstowani. Po prostu totalna swoboda. Bardzo nas te słowa ucieszyły.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

R
Ron Jeremy
Już widzę jak posypią się na fejsa głupawe fotki robione telefonami na kijku z podpisem w stylu "właśnie pożeram swoje śniadanie ... w księgarni". A potem zachęta do obejrzenia następnych z tym co zostało wydalone po zjedzeniu owego śniadania. Nic tylko lajkować!
a
abonament1953
Czy w BYDGOSZCZY cos się dzieje? Słychać śmiech ?Jakaś zabawa ,ktoś powiedział kawał ...... ?.Nie to idzie młodość.NA GDANSKIEJ coś nowego powstaje co zobaczymy.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski