„Pijany ojciec chciał piłą odciąć głowę 11-letniemu synowi” - odnotowały tuż po Wielkanocy lokalne gazety. Ale piekło w domu Katarzyny, w malutkim Gorzechówku pod Jabłonowem, trwało od lat. Dlaczego nie przerwano go wcześniej?
<!** Image 2 align=right alt="Image 117287" sub="Mieszkanie socjalne Katarzyny Bojko to jakieś 30 metrów kwadratowych. Na tej powierzchni mieszka z areszowanym obecnie Krzysztofem oraz bliźniętami Adamem i Ewą (na zdjęciu) i trzyletnią Oliwką z porażeniem mózgowym.
/ Zdjęcia: Jacek Smarz">Aspirant sztabowy Lech Kamiński, naczelnik sekcji kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w Brodnicy: - Z naszych ustaleń wynika, że od 2004 roku Krzysztof Sz. znęcał się nad rodziną. Pod wpływem alkoholu wszczynał awantury, ubliżał domownikom, wyrzucał ich z domu, używał także przemocy, bijąc i szarpiąc.
Magister Bogumiła Zubrycka, kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Jabłonowie Pomorskim: - Pracownik socjalny odwiedza rodzinę pani Katarzyny od lat co tydzień. Od policji (jabłonowskiej) otrzymaliśmy w minionych latach kilka informacji o tym, że funkcjonariusze interweniowali tam w związku z awanturami domowymi. Jednak przez ostatni rok był spokój. Po tym, co wydarzyło się w Wielką Sobotę, zapytałam panią Katarzynę, dlaczego ukrywała przed nami, że była bita przez Krzysztofa. Nie powinna ukrywać.
<!** reklama>Katarzyna Bojko: - Krzysztof najczęściej denerwował się z powodu Adasia. Gdy chciał go bić, broniłam syna. I wtedy dostawałam. Kiedyś opowiedziałam o tym pani z GOPS-u. Potem ona podjęła temat z Krzysztofem. Kiedy wyszła, sprał mnie jak rzadko. Więc przestałam opowiadać.
<!** Image 3 align=left alt="Image 117287" sub="Na plakacie (GOPS w Jabłonowie) zapobieganie przemocy wydaje się proste. W praktyce bywa trudniej.">Sąsiad, w Gorzechówku od 15 lat: - Policja przyjeżdżała do nich wiele razy. Dobrze, że go w końcu przymknęli. Prawie wszyscy we wsi się go bali. Agresywny był, pił. Ona teraz chodzi po sąsiadach i pyta, kto będzie zeznawał. Czy ja będę? Chyba nie, bo co ja tam wiem? Wyjechałem na Wielkanoc.
Nie życzę mu więzienia...
Gorzechówko, gmina Jabłonowo Pomorskie. Wieś malutka, nie ma w niej nawet sklepu. Przed parterowym barakem socjalnym sznury z praniem. Mieszkanie Katarzyny to razem jakieś 30 metrów kwadratowych. Pokój z kuchnią, do której wchodzi się od razu z dworu i prowizoryczne WC. Na tej małej powierzchni mieszka Katarzyna, Krzysztof, bliźnięta Adam i Ewa (dziewczynka tylko w weekendy) i trzyletnia Oliwka z porażeniem mózgowym.
- Każdy by zwariował w takiej ciasnocie z chorymi dziećmi - mówi Katarzyna.
W domu ubogo, ale czyściutko. W garnku dochodzi jarzynowa na porcjach rosołowych. Piątek, więc Ewa też jest w domu. Przyjechała z Grudziądza, od sióstr. Podobnie jak u brata, stwierdzono u niej upośledzenie umysłowe umiarkowanego stopnia. W dni powszednie przebywa w specjalnym ośrodku wychowawczym Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety. Adasia matka też tu umieściła, ale notorycznie uciekał. Mieszka więc w Gorzechówku, a nauczycielka przyjeżdża do niego dwa razy w tygodniu.
<!** Image 4 align=right alt="Image 117287" sub="Oliwka ma 3 lata, ale nie mówi i nie chodzi. Katarzyna podaje jej pokarm strzykawką prosto do żołądka.">- Tato niech nie wraca - mówi jedenastolatek. To on najczęściej budził agresję w Krzysztofie. Jest trudnym dzieckiem, pod stałą opieką psychiatryczną, na lekach.
- Myślę, że Krzysztof się załamał. Nie dał rady. Poza tym, ma poważny problem z alkoholem i powinien się leczyć - mówi Katarzyna. - Już raz mu darowałam, chociaż miałam obdukcję. Wycofałam się. Teraz jednak nie daruję. Proszę napisać, że nie życzę mu więzienia, ale leczenia.
W Wielką Sobotę, 11 kwietnia, dała mu pieniądze na zakupy. Krzysztof wziął z sobą Adasia i pojechał do sklepu. Tradycyjnie się napił. Tradycyjnie też syn zaczął go denerwować. Wrócili do Gorzechówka około godz. 13. Wybuchła kolejna awantura. Przy dzieciach Krzysztof poszarpał na Katarzynie ubranie i razami wyrzucił ją na dwór. Wróciła, bo usłyszała przeraźliwie krzyki i warkot piły łańcuchowej.
- Tę piłę mu odebrałam, a bliźniaki uciekły - po policzkach Katarzyny płyną łzy. - Pewnie chciał Adasia tylko nastraszyć, ale Bóg jeden wie, do czego by doszło.
Policję wezwała sąsiadka. Krzysztofa zabrał radiowóz, Katarzynę - karetka pogotowia do szpitala w Grudziądzu. Pobita, z podejrzeniem wstrząsu mózgu, wypisała się jeszcze tego samego dnia na własne żądanie. - Musiałam wrócić do domu. Bałam się, że zabiorą mi dzieci.
A za dzieciaki Katarzyna wskoczyłaby w ogień. Zresztą, i przyznają to gminni urzędnicy, na co dzień daje dowód heroizmu. Bo jak inaczej nazwać całodobową opiekę, jaką otaczać musi Oliwkę? Życia z niepełnosprawnymi dziećmi na końcu świata, gdzie nie ma sklepu, ośrodka zdrowia i szkoły, a jest ciasnota i nieprzychylność („sąsiedzi nas nie lubią”) nie zrozumie nikt, kto tego nie doświadczył.
<!** Image 5 align=left alt="Image 117287" sub="Czy dzieciństwo Adama, Ewy i Oliwki musi być naznaczone strachem?">Oliwka mimo swoich trzech lat nie mówi, nie siedzi, nie chodzi. „Porażenie dziecięce z cechami spastycznymi i małogłowiem” - odnotowali w lutym 2008 roku specjaliści z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Brodnicy. Zalecili rehabilitację, kontynuację diagnozowania i leczenia oraz „pamięć o dostarczaniu dziecku okazji do wielozmysłowego poznawania otoczenia poprzez wzrok, słuch, dotyk, smak, zapach, ruch”.
To jest nieuleczalna choroba
Rehabilitant przyjeżdża do dziewczynki codziennie. - To choroba nieuleczalna, postępy nigdy nie będą spektakularne. Potrzeba cierpliwości i czasu - mówi fizjoterapeuta Michał Sobolewski. - Bardzo przydałby się przynajmniej prawdziwy metarac rehabilitacyjny, wałki i piłka.
Katarzyna rozkłada na podłodze zwykły dziecięcy materacyk. Do strzykawki nabiera herbaty i ciecz płynie rurką prosto do żołądka dziecka. Oliwka może przyjmować tylko płyny, tylko tą drogą. - Nie mam miksera, nie wystarcza mi pieniędzy, by przez cały miesiąc kupować zupki w słoiczkach - wyznaje matka.
Utrzymują się z jej renty socjalnej, zasiłków pielęgnacyjnych i rodzinnych. Praca zawodowa obojga rodziców jest praktycznie wykluczona, skoro na co dzień muszą opiekować się Oliwką i Adamem. Miesięczny dochód rodziny to 2043 zł. Do tego pomoc społeczna co miesiąc daje Katarzynie stuzłotowy talon (Krzysztof gotówkę by przepił), a w zeszłym roku kupiła dla Oliwki wózek za 2,3 tys. zł.
Gdyby Katarzyna miała kupować wszystkie leki dla dzieci i siebie, kosztowałoby to około 800 zł miesięcznie. Sporo kosztują też pampersy dla małej.
Życie rodzinie utrudnia brak wanny i pralki automatycznej. Po Wielkiej Sobocie opieka dała Katarzynie kuchenkę gazową z jednym sprawnym palnikiem. Ciężko jest.
- Może jakiś dobry człowiek chciałby Adasiowi podarować używany komputer? - pyta nieśmiało matka. - Chłopak marzy, by pograć na nim, jak jego rówieśnicy.
Na miesiąc za kraty
By nie dopuścić „do eskalacji przemocy”, policja wystąpiła o tymczasowe aresztowanie Krzysztofa. Mężczyzna trafił za kraty na miesiąc. Co będzie później?
Katarzyna wie, że dalej tak tego ciągnąć nie można. Otrzeźwił ją widok piły w rękach jej partnera. Zawsze bardzo chciała mieć prawdziwą rodzinę, bo sama wychowała się w domu dziecka, ale nie o taką rodzinę chodziło. Nie wie, gdzie podziała się miłość sprzed lat, kiedy razem pracowali w gdyńskiej stoczni. Pewnie pożarło ją picie Krzysztofa, doświadczenie niepełnosprawności dzieci, ciasnota i bieda.
- Jeśli po tym miesiącu on tutaj wróci, to nie wiem, co będzie - Katarzyna ciężko siada przy kuchennym stole przytulając Oliwkę. - Najwyżej nas zabije.
* * *
- Sytuacja mieszkaniowa Katarzyny Bojko jest bardzo trudna. Od czterech lat czeka na odpowiednie mieszkanie socjalne. Już takie przygotowujemy, jest w trakcie remontu - zapewnia Bogumiła Zubrycka, kierowniczka jabłonowskiego GOPS.
- Czy w Jabłonowie, jak pragnie matka z chorymi dziećmi? - dopytujemy.
- Nie mogę tego zdradzić.
Kto pomoże?
Brakuje przyrządów
Do prawidłowej rehabilitacji chorej na dziecięce porażenie mózgowe Oliwki niezbędne są: materac rehabilitacyjny, takaż piłka i wałki. Matki nie stać na ich zakup. Do dziecka codziennie przychodzi rehabilitant, ale ćwiczenia ogranicza brak tych przyrządów.
11-letnie bliźniaki Adam i Ewa marzą o komputerze. Jeśli ktoś z Czytelników chciałby przekazać im używany sprzęt, proszony jest o kontakt z redakcją. Numer telefonu: 056 611-81-58. Adres e-mail: [email protected]