- Bo zaraz powietrze spuszczę i będziesz tu stała. A ja się wycofam. Chcesz? Chcesz? - mówi taksówkarz w tonie groźby. Akcja odbywa się na środku ulicy Sierocej na Szwederowie.
PRZECZYTAJ:Wykolejone tramwaje w Bydgoszczy. Jeden na Toruńskiej, drugi w okolicach Łużyckiej [WIDEO, ZDJĘCIA]
Mężczyzna zajechał drogę pojazdowi prowadzonemu przez młodą kobietę i nie chce ustąpić. Dwa razy wysiada ze swojego mercedesa, oklejonego emblematami Radio-Taxi Zrzeszeni, i bezceremonialnie otwiera drzwi pojazdu naszej Czytelniczki, strasząc ją i ubliżając. Końcowy fragment zdarzenia rejestruje kamerka, umieszczona w samochodzie kobiety. Świadkiem jest też pasażer taksówki.
Chamstwo pospolite
- Jesteś chora - rzuca w pewnym momencie taksiarz i trzaska drzwiami samochodu kobiety. Zajście trwa kilka minut. W tym czasie na ulicy tworzy się korek. Denerwują się inni kierowcy. Jedna z kobiet nie wytrzymuje i wysiada z auta. Nie owijając w bawełnę próbuje wyperswadować naszej Czytelniczce, by ta zrezygnowała z trzymania się przepisów prawa drogowego i ustąpiła taksówkarzowi.
- Ja rozumiem, że pani jest na pierwszeństwie, ale niech pani głupiemu dziadowi odpuści, bo przecież będziemy tu stali. A on na tym zarabia - mówi zdenerwowana.
Zagadnięta próbuje wytłumaczyć, że to nie jej wina, że taksówkarz wymusił i to on powinien się wycofać. W odpowiedzi słyszy: - Leczcie się wszyscy. Pani jest głupsza od niego.
Do scysji doszło 17 czerwca. Nagrany przez Czytelniczkę film kilka dni później obejrzał prezes Radio-Taxi Zrzeszeni, Zbigniew Kurpierewicz. Nie krył zaskoczenia. Przeprosił pokrzywdzoną w imieniu korporacji.
- Umówiliśmy się, że w ciągu dwóch tygodni pan prezes wyjaśni zachowanie swojego kierowcy i skontaktuje się ze mną. Minął miesiąc. Bez odzewu - mówi pani Dorota (imię zmienione). Filmik przyniosła do redakcji „Expressu Bydgoskiego”. Mówi, że oczekiwała przeprosin od taksówkarza, a nie od prezesa.
Nadzwyczaj spokojny
- Przed komisją dyscyplinarną przyznał, że źle postąpił. Otrzymał upomnienie. Ustne na razie. Jeśli znowu zrobi coś podobnego, to go zawiesimy. Wówczas przez jakiś czas nie będzie dostawał zleceń od dyspozytora - wyjaśnia prezes Zbigniew Kurpierewicz w rozmowie z naszym reporterem. - Jestem zdziwiony, bo ten kierowca to nadzwyczaj spokojny człowiek - zauważa prezes.
- Chciałam zjechać na bok, mimo że po prawej miałam latarnię i wysoki krawężnik. Gimnastykowałabym się, gdyby tylko pan był uprzejmy - tłumaczy pani Dorota.
Moim zdaniem: Chyba nie zrozumiał
„Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała”. Pan taksówkarz z mercedesa powinien wyryć te słowa na karoserii swojego auta. Albo to porzekadło, pasuje jeszcze lepiej: „Trafiła kosa na kamień”. Został nagrany i już nie wyłga się ze swojego chamskiego zachowania i lekceważenia przepisów drogowych. Jestem przekonany, że gdyby zamiast młodej, delikatnej kobiety za kółkiem siedział postawny mężczyzna, najlepiej łysy i w tatuażach, taksówkarz nie śmiałby podskoczyć. Gratuluję naszej Czytelniczce odwagi. Właściwie zrobiła przysługę taksówkarzowi, chcąc mu przypomnieć o bezpiecznej jeździe. Ale chyba nie zrozumiał.