Na terenie strefy NGL w Zachemie, gdzie mieściła się hitlerowska fabryka zbrojeniowa, znaleźć można chemiczne odpady. I to całkiem współczesne.
<!** Image 2 align=right alt="Image 36796" sub="- Takie oto odpady walają się w trawie na terenie planowanej trasy turystycznej – twierdzi nasz informator">- W miejscu, gdzie wytyczona jest ścieżka turystyczna, leżą jakieś odpady chemiczne. Co to dokładnie jest nie sprawdzałem, etykiety są zmyte przez deszcz - mówi jeden z Czytelników „Expressu”. - Widać jednak gołym okiem, że to na pewno nie są jakieś wojenne materiały, tylko w miarę świeże rzeczy, prawdopodobnie pozostałości składowisk odpadów chemicznych . - Najwięcej jest szklanych butli, które zabezpieczone są drutem i ołowianą plombą. Ktoś powinien się tym zająć, zanim zwiedzający zainteresują się ich zawartością.
Kto ma to zrobić, nie wiadomo. Jak twierdzi nasz informator, sprawę zgłosił ochronie, ale ta nie wykazała żadnej reakcji. „Znaleziskiem” zaskoczony jest rzecznik Zachemu, Piotr Kuzimski. - Nie ma takiej możliwości, żeby te chemikalia pochodziły od nas. Nie możemy składować odpadów, jak chcemy. Nie miałoby to nawet sensu, mamy podpisane umowy na ich odbiór. Było to także warunkiem skreślenia nas kilka lat temu z listy największych trucicieli. Poza tym, teren trasy turystycznej nie należy do naszej firmy.
<!** reklama left>- Widziałem jakieś pojemniki, nie wiem jednak co to było, jakieś proszki, siarka, na pewno nie kwasy, ale nawet do tego nie podchodziłem. No, ale wszystko znalazłem na terenie parku przemysłowego, a nie naszej trasy - twierdzi Jarosław Budkiewicz, jeden z jej pomysłodawców. - Ona położona jest na miejskim, sprawdzonym terenie. Była tam nawet komisja z Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta i zrobiła ekspertyzy. Jest tam ekologicznie bezpieczniej niż w centrum Bydgoszczy - zapewnia.
W urzędzie potwierdziliśmy, że takie ekspertyzy były sporządzane, niestety, geolog, który nimi dysponuje, jest poza granicami kraju.
- Wiem, gdzie byłem - upiera się przy swoim nasz informator. - To teren dawnego NGL, który wejdzie w skład tego przemysłowego skansenu. Podejrzewam, że komuś nie chciało się wywieźć odpadów i wyrzucił je gdzieś po drodze - uważa.
Na razie teren nadal jest zamknięty dla przeciętnego turysty, a szersze otwarcie trasy planowane jest na wiosnę przyszłego roku. Strefa NGL to teren dawnych hitlerowskich zakładów zbrojeniowych. Budynki połączone są siecią korytarzy, w których zachowało się wiele oryginalnych urządzeń, a także napisów sporządzonych przez pracujących tam więźniów.