W sprawie, która jest procedowana w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy, na ławie oskarżonych znalazły się cztery osoby. To Karol B., dyrektor działu handlowego spółki Nitro-Chem S.A., Norbert Dz., kierownik tego działu oraz Krzysztof H. i Mirosław Ł. z jednej z bydgoskich firm działających w branży rolniczej.
Sprawa dotyczy lat 2020-2021 i chodzi o nielegalne wyprowadzanie z firmy zbrojeniowej wód czerwonych i żółtych, czyli toksycznych substancji powstających przy produkcji trotylu. Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy dopatrzyła się, że odpady miały trafić nie do firmy wyspecjalizowanej w utylizacji tych chemikaliów, ale do przedsiębiorcy, który miał zamiar używać ich do otrzymywania nawozu.
- Jakieś wody miały być wylewane na pola w Łęgnowie - zasłyszaną w firmie informację świadek powtarza, składając wyjaśnienia na sali rozpraw sądu.
Stały kontrahent Nitro-Chemu
W miejscu, gdzie rzekomo wylewano "jakieś wody", "rosła kukurydza, która trafiała następnie na karmę do jednego z dużych przedsiębiorstw przetwórczych w okolicy Bydgoszczy". Warto zaznaczyć, że świadek przytaczając te rewelacje sam zaznaczył, iż pochodzą one z luźnej, a nawet żartobliwej rozmowy.
Wcześniej na salę bydgoskiego sądu wezwano innego świadka. Pracownica Nitro-Chemu mówiła o ładunku 10 metrów sześciennych wody czerwonej, która miała trafić z firmy do wspomnianego przedsiębiorstwa rolniczego. Mechanizm był - wynika z zeznań - taki, że toksyczne odpady poprodukcyjne miały zostać odebrane przez przedsiębiorstwo pod pozorem próbki do badań. Substancja nie mogłaby zostać odebrana oficjalnie przez tę firmę, bo do tego wymagane są szczególne uprawnienia i zezwolenia do utylizacji materiałów toksycznych.
- Jakiej objętości próbki wód czerwonych przeznaczonych do badań zazwyczaj opuszczały firmę? - prokurator dopytywał świadka.
Pracownica firmy odpowiedziała, że nie ma takiej reguły. - Wielkości słoika - zdecydowała się ostatecznie powiedzieć.
Prokurator dopytywał, czy zatem można przyjąć, że były to objętości nie większe niż 10 litrów. - Można tak przyjąć - zgodziła się świadek.
Z innych zeznań, które wybrzmiały na sali rozpraw, wynika że Norbert Dz. i Mirosław Ł. pozostawali w bardzo dobrych relacjach, a firma rolnicza, którą reprezentował Ł., była stałym odbiorcą produkowanego przez Nitro-Chem nawozu SuperSoil. Firma figurowała w ewidencji stałych kontrahentów spółki zbrojeniowej.
Ładunek 10 metrów sześciennych wód czerwonych, o którym mówiła pracownica, miał zostać załadowany do pojazdu podstawionego przez odbiorcę w ogóle nie przechodząc przez procedury dotyczące magazynowania. Jaki udział w wytwarzaniu substancji odpadowych w Nitro-Chemie stanowi taka ilość? Z informacji, które przekazują pracownicy spółki, wynika, że dziennie w toku produkcji trotylu wodami czerwonymi i żółtymi zapełnianych jest około 11 "paletopojemników" o objętości tysiąca litrów każdy.
Zgodnie z obowiązującymi regulacjami
Opisując sprawę wcześniej, wystąpiliśmy o komentarz do Nitro-Chemu. Joanna Żarnowska, specjalista ds. marketingu i PR Nitro-Chemu zaznacza, że spółka nie ma żadnej informacji dotyczącej postawienia zarzutów "żadnemu z jej pracowników".
- Spółka nie komentuje postępowań toczących się przed organami ścigania - dodaje Żarnowska.
Jak wygląda procedura usuwania odpadów po produkcji trotylu w bydgoskiej firmie? O to też pytaliśmy rzeczniczkę spółki.
- Wszystkie odpady niebezpieczne są przekazywane za pośrednictwem podmiotów posiadających stosowne zezwolenia, tylko do ostatecznego procesu odzysku lub unieszkodliwienia. Zapewniamy, że wszystkie decyzje dotyczące zarządzania odpadami są podejmowane z najwyższą starannością i zgodnie z obowiązującymi regulacjami prawnymi - wyjaśnia Joanna Żarnowska.
