Jednym z punktów harmonogramu obrad ostatniej, środowej sesji Rady Miasta Bydgoszczy była sprawa planu zagospodarowania placu Wolności, nad którym pracuje Miejska Pracownia Urbanistyczna.
Przystąpienie do jego sporządzenia wiąże się z inwestycją Miejskich Wodociągów i Kanalizacji, które modernizują system kanalizacji deszczowej i zbudują zbiorniki retencyjne. Spowoduje to likwidację istniejących tu kwiaciarni, które zgodnie z brzmieniem obecnie obowiązującego planu miejscowego, nie będą mogły już być odtworzone. Dlatego potrzebny jest nowy plan.
W trakcie prac nad nim, do MPU wpłynęło 31 pism. Jak w minioną środę poinformowała radnych Anna Rembowicz-Dziekciowska, szefowa urbanistów, najważniejsze spośród nich były dwa dokumenty.
Pierwszy, informujący, że wykonawca zbiorników (firma HTS Sp. z o.o.) nie zdecydował jeszcze o dokładnym miejscu ich usytuowania, oraz drugi, pochodzący z delegatury Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, w którym pani konserwator zawnioskowała o wprowadzenie do planu zapisu zakazującego lokalizowania nowych obiektów, w tym lokalizacji kiosków, oraz wymóg usunięcia obiektów dysharmonizujących. W uzupełnieniu swojego stanowiska, WKZ dopuścił przeniesienie miejsca sprzedaży kwiatów na obszar istniejącego szaletu, z uwzględnieniem jego przebudowy.
Sytuacja wydaje się patowa, bo stanowisko ratusza jest jasne: kwiatowe stragany mają zostać na swoim miejscu. Taka obietnica została złożona bydgoskim kwiaciarzom jeszcze latem tego roku, po serii protestów i po liście z poparciem mieszkańców Bydgoszczy, jaki przedsiębiorcy skierowali do prezydenta.
Ten w tej chwili także zapowiada: miastu zależy na utrzymaniu działalności kwiaciarzy w rejonie placu Wolności.
Co dalej? - Emocje tej sprawie na pewno nie służą, chciałabym skupić się na szukaniu rozwiązania, a nie na szukaniu winnych - komentuje Anna Rembowicz-Dziekciowska. - Trzeba mieć świadomość, że bez uzgodnienia konserwatora zabytków, nie ma możliwości uchwalenia planu. Dobrze, byśmy się wszyscy rozumieli i szukali kompromisu - dodaje.
Dyrektor MPU mówi, że szanuje głos pani konserwator. - Obszar, o którym rozmawiamy, to obszar chroniony - podkreśla. - Pani konserwator zależy, by jego wizerunek był właściwy - to nie podlega wątpliwości.
Co więc można zrobić? - Można prowadzić rozmowy, co będę czyniła. Zawsze udaje się wypracować wspólne stanowisko - tak było chociażby w przypadku planów rozbudowy Filharmonii Pomorskiej - odpowiada dyrektor Miejskiej Pracowni Urbanistycznej. - Tego nie widać i nie słychać, ale rozmowy na linii MPU-WKZ są prowadzone przy każdym planie miejscowym dotyczącym Śródmieścia, czy obszarów objętych opieką konserwatorską. I to nie są łatwe rozmowy, często spotykamy się kilkukrotnie, wypracowujemy kompromisowe rozwiązania. Dzięki temu udaje się opracować plany dla kolejnych fragmentów Śródmieścia i centrum Bydgoszczy się zmienia. To widać. Ważne jednak, by się rozumieć i szukać rozwiązań, które będą do zaakceptowania przez wszystkich zainteresowanych - kończy.
