Kto teraz podnosi i całuje chleb, który upadł na ziemię? Chyba tylko Polacy najstarszej daty, wychowani w świecie innych wartości, którzy przeżyli koszmar hitlerowskiej okupacji i pierwszych lat powojennych sowieckich rządów, kiedy panował głód, a chleb był świętością. Dziś tak bardzo spowszedniał, że ląduje w śmietnikach. Piszemy o tym na stronie 7. Chleb wyrzucają każdego dnia nie tylko firmy, ale także zwykli ludzie. Bo stary, miękki, czerstwy, bez smaku, nie daje się pokroić. Bo jest go pod dostatkiem i na wyciągnięcie ręki. Wystarczy pójść do najbliższego sklepu i kupić świeży. I tak wyrzucają chleb dorośli, wyrzucają też dzieci. Bo skąd mają znać pojęcie szacunku dla chleba? Przecież nie od mamy i taty, którzy nigdy nie zaznali choćby namiastki głodu. Dlatego w szkolnych koszach na śmieci leżą kanapki, których uczniowie nawet nie rozpakowali. Postępują tak, jak ich rodzice. Skąd mają wiedzieć, że źle?
Syty nie zrozumie głodnego

„Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie (...) tęskno mi, Panie…” - pisał Cyprian Kamil Norwid, jeden z ostatnich najważniejszych polskich poetów romantycznych.