Naszą Czytelniczkę zmartwiło ścięcie wiekowego dębu, który
górował nad parafią w Opławcu. Potężne drzewo zagrażało jednak
bezpieczeństwu kościoła.
<!** Image 2 align=none alt="Image 178418" sub="Pomimo pokaźnych rozmiarów dąb rosnący nad parafią w Opławcu nie znalazł się na liście pomników przyrody. Musiał zostać ścięty bo zagrażał bezpieczeństwu kościoła
Fot.: Dariusz Bloch">
**Parafia Przemienienia Pańskiego znajduje się przy ulicy Sanatoryjnej w Opławcu. Od zachodniej strony tereny kościoła sąsiadują z zalesioną skarpą, na której do niedawna wyróżniał się rozłożysty dąb. Kilka dni temu drzewo zostało ścięte i na miejscu został tylko pień.
- Martwimy się, ponieważ to drzewo miało naprawdę pokaźne wymiary. Ten dąb mógł mieć ponad dwieście lat i był charakterystycznym punktem krajobrazu. Na parafię mówiliśmy nawet „kościół pod dębami”, a teraz usłyszeliśmy, że drzewo ścięto na wniosek proboszcza - mówi Olga Romanowska, mieszkanka Opławca.
Ksiądz Grzegorz Roman, proboszcz parafii, przyznaje, że decyzję o wycięciu dębu wydawał z ciężkim sercem. - Leśnicy już kilka lat temu chcieli ściąć to drzewo, jednak prosiliśmy, by je zostawiono. Próbowaliśmy je ratować, jednak ten dąb był bardzo suchy i nie wytrzymałby więcej niż rok lub dwa. Tego lata już prawie liści nie wypuścił. Tylko kwestią czasu było, kiedy się przewróci. A rósł akurat nad trasą procesyjną, gdzie mógł zagrażać parafianom - tłumaczy proboszcz.
<!** reklama>
Dodaje, że poprosił o pozostawienie sześciometrowego pnia, w którym zostanie wydrążona kapliczka. Mieszkańcy Opławca obawiają się jednak, że nie będzie to ostatnie drzewo, jakie zostanie ścięte na skarpie za parafią. - Podobno na dębie wisiała tabliczka, że był to pomnik przyrody, a takich drzew nie powinno się jednak ścinać. Obok jest drugi potężny dąb, słyszeliśmy, że też jest przeznaczony do wycinki - mówi pani Olga. Te informacje okazują się być jedynie plotkami.
- W tym rejonie zgłoszono nam tylko jedno drzewo do wycięcia. Ekipa, która wybrała się w teren, sprawdziła też stan innych dębów, ale pozostałe drzewa są w dużo lepszym stanie - uspokaja Hanna Pawlikowska, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Bydgoszczy.
Dodaje również, że wycięty dąb nie był chronionym pomnikiem przyrody, a tabliczkę mogli zawiesić mieszkańcy, dla których to drzewo miało szczególne znaczenie. - Jednak gdyby był to pomnik, to i tak kwalifikowałby się do wycięcia ze względu na utracone walory przyrodnicze. Różnica polega na tym, że przed ścięciem Rada Miasta musiałaby podjąć uchwałę w tej sprawie - mówi Hanna Pawlikowska.