Maria Błońska, dyrektorka szkoły, zapewnia, że na ścięcie miała pozwolenie. Twierdzi, że drzewa były łamliwe i zagrażały bezpieczeństwu uczniów. Innego zdania jest sołtys wsi, Paweł Felcyn.
<!** Image 2 align=right alt="Image 114477" sub="Uczniowie szkoły w Gorzycach bawią się przy ściętych pniach sosen i grabu. Konar lipy został przeniesiony w głąb boiska. Drzewo było zdrowe / Fot. Maria Warda">- To były ładne i zdrowe drzewa. Nie było powodu, aby je wycinać - mówi Paweł Felcyn. Jego opinię podzielają mieszkańcy wsi, którzy dzwonili do nas w sprawie wycinki drzw. - Dwie sosny, grab i lipa były okazami zdrowia, a według decyzji urzędników kazano je wyciąć, bo były chore - mówi jedna z mieszkanek Gorzyc. Podobnie sądzą inni nasi rozmówcy, którzy boją się, że Maria Błońska uzna ich za pieniaczy. - Wiele już wycierpieliśmy, walcząc o sprawiedliwość w tej wsi - mówią i zapewniają jednak, że wycinki zdrowych drzew nie podarują. Zawiadomili już Stowarzyszenie Ekologiczne w Barcinie i skontaktowali się z Urzędem Wojewódzkim.
Jedna z mieszkanek wsi mówi, że przeraził ją widok ściętych drzew. Zadzwoniła do burmistrza.
<!** reklama>- Prosiliśmy, aby zostawił nam chociaż tę lipę - mówi. - To historyczne drzewo, które zostało posadzone przed wojną przy starej szkole. Dziś także już historycznej. Było zdrowe. Planowaliśmy je trochę przyciąć od strony budynku. Ręczymy głową, że nikt z urzędników nie widział tego drzewa przed wydaniem decyzji o jego wycince. Inaczej nie pozwoliliby go ściąć.
Tkwiący w ziemi odziomek jest okazem zdrowia. Konar ściętej lipy zasłaniają ścięte świerki. Dopiero po dokładnej penetracji terenu udaje nam się odnaleźć drzewo. Nie ma żadnych oznak, że było chore, chociaż po zimie pozbawione jest liści. Nabrzmiałe pąki świadczą, że drzewo było pełne życia. Decyzję o jego usunięciu wydał urzędnik żnińskiego starostwa na wniosek burmistrza, ponieważ zgodnie z ustawą o samorządzie, burmistrz nie może wydać decyzji we własnej sprawie, a sporna lipa rosła na gruncie należącym do gminy Żnin.
Marii Błońskiej nie zastaliśmy w szkole. Kiedy do niej zadzwoniliśmy, nie chciała rozmawiać. Stwierdziła jedynie, że zależało jej na usunięciu drzew, bo zagrażały bezpieczeństwu dzieci. Dowiedzieliśmy się jednak, że usuwa drzewa, bo chce stworzyć plac zabaw. W tym celu usunęła także drzewa owocowe. - Dziwi mnie ścinanie drzew, które dawały cień. Na gołym placu dzieci latem się usmażą - mówi Paweł Felcyn. Sołtys działa w stowarzyszeniu „Razem”, z którym Maria Błońska nie chce współpracować. Nie wyraziła zgody, aby społecznicy użytkowali pomieszczenia w starej szkole. Sporny obiekt zwróciła dopiero w lutym. Na temat wycinki drzew nie udało nam się porozmawiać z burmistrzem Żnina.
Do tematu powrócimy.