https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Struganie polityka

Mariusz Załuski
No proszę, miała więdnąć, a kwitnie. I to jak! Nawet jej entuzjaści w piątek osłupieli, kiedy komitet noblowski ogłosił werdykt. Bo wydawało się, że obamomania, która wprawiła swego czasu w euforię cały lewicowo-liberalny świat, lekko blednie. Ale, jak się okazuje, jeśli blednie, to tylko w USA.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >No proszę, miała więdnąć, a kwitnie. I to jak! Nawet jej entuzjaści w piątek osłupieli, kiedy komitet noblowski ogłosił werdykt. Bo wydawało się, że obamomania, która wprawiła swego czasu w euforię cały lewicowo-liberalny świat, lekko blednie. Ale, jak się okazuje, jeśli blednie, to tylko w USA.

Barack Obama to niewątpliwie największa gwiazda pop wśród współczesnych polityków. Nie dość, że fantastycznie wymyślona, to jeszcze niebywale naturalna w kreowaniu własnego wizerunku. Bo jak prezydent Obama błyska uśmiechem, to naturalnym, a nie wytresowanym godzinami w pokoiku jakiegoś magika od PR. Do tego jest to wizerunek w zawsze chwytliwym stylu rock’n’rollowym, kojarzący się z wielką zmianą, lewicowym pochyleniem się nad człowiekiem prostym, polityką miłości, awansem grup społecznie uciemiężonych. Po prostu cudowne lekarstwo na zmęczenie kolejnymi kowbojami. Początki kadencji amerykańskiego prezydenta to oczarowanie świata, a teraz, kiedy to pojawiają się wątpliwości, czy to aby na pewno najlepszy fachman na ciężkie czasy, spada mu na głowę Nagroda Nobla. Chyba pierwsza tak naprawdę nagroda za mit, bo jak na razie raczej nie za realne osiągnięcia. Barack Obama dostał ją przecież za klimat i nadzieję, którą dał światu. Choć przyznać trzeba, że dał ją rzeczywiście.

<!** reklama>Cóż, ścisłowcy dzielą Noble na te prawdziwe, choćby z fizyki - popychające naukę do przodu - i literacko-pokojowe, często kontrowersyjne, oceniane jako polityczne czy koniunkturalne. O tych pierwszych Noblach możemy pomarzyć, te drugie czasami zgarniamy. No ale jakby nie było, to w obu kategoriach jest to najważniejsza nagroda świata. No i niech ktoś teraz powie, że Ameryka przestaje być supermocarstwem!

O tym, że pop-kulturalny image polityka waży wiele, nikogo dzisiaj - w czasach telewizji i sieci - przekonywać nie trzeba. Na naszym podwórku parę osób dba o ten wizerunek pieczołowicie, parę próbuje wystrugać go samemu, co efekty daje pocieszne (ach, ten Kazio!). A im ten wizerunek wyrazistszy, tym potem większy zgrzyt, jak coś w nim nie zagra. Ot, choćby Zbigniew Chlebowski, zwany przez cwaniaczków z afery hazardowej Zbysiem. Starał się chłopina wytworzyć obraz mówiącego dostojnym głosem mistrza spokoju i kompetencji, takiego, co to wielką buławę w teczce nosi. Wychodziło to tak sobie, bo sprawiał raczej wrażenie wiecznie nabzdyczonego. Ale kiedy okazało się, że w rozmowach podsłuchanych występował jako chłopaczek na posyłki, którego się „op...” jak coś nie idzie, wszelki czar prysł. Skurczył się też wizerunek samego Grzegorza Schetyny. Niemedialny polityk wykreował się perfekcyjnie na kanclerza - twardziela, który zawsze wygrywa. Teraz cały proces zmiany stołka sprawił, że będzie miał rysę faceta, którego można popchnąć. Na Nobla w każdym razie obaj panowie szans raczej nie mają. Chyba, że pan Zbigniew zgarnie antynobla za wzorcowe skopanie własnej kariery.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski