"W związku z ogłoszonym przez ZNP strajkiem bezterminowym od 8 kwietnia, proszę o rozważenie możliwości zwolnienia wszystkich strajkujących tak, jak kiedyś zrobił Prezydent Ronald Reagan z kontrolerami lotów" - pisze radny Marek Borowski w piśmie do Tomasza Kucharskiego, burmistrza Pragi-Południe. Jak komentuje Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy ds. edukacji, Warszawa musiałaby zwolnić aż 24 tys. nauczycieli (tyle z nich strajkuje). - Propozycja z rozmachem - zauważa ironicznie.
CZYTAJ TAKŻE: Strajk nauczycieli 2019. Piotr Zaremba: Szkoła przypominać będzie zgliszcza
Co Marek Borowski (radny PiS, nie mylić z senatorem i byłym marszałkiem SLD) proponuje po zwolnieniu nauczycieli? W interpelacji - która wpłynęła 12 kwietnia - czytamy, że należałoby "rozważyć pomoc rodzicom w organizowaniu własnych szkół". Borowski twierdzi, że rodzice mogliby opierać się o zasady wolnego rynku i sami zatrudniać nauczycieli na konkretne lekcje.
"Wszystkie przywileje nauczycielskie poszłyby do kosza" - pisze radny. I dalej: "Nie tylko wyszłoby to taniej, ale dość szybko uczyliby tylko najlepsi nauczyciele zarabiając dobre pieniądze".
CZYTAJ TAKŻE: Strajk nauczycieli 2019. Czy rok szkolny może zostać przedłużony? Ministerstwo Edukacji odpowiada
Co ciekawe, cały pomysł na wielką reformę szkolnictwa wpłynął jedynie do burmistrza Pragi-Południe i co gorsze dla radnego nie doczekał się szybkiej odpowiedzi. Radny Borowski twierdzi, że prywatyzacja szkolnictwa na pewno przyniesie dobry efekt. Wskazuje na prywatne szkoły językowe, gdzie "nikt nie narzeka na płace i nie ma strajków".
POLECAMY:
