Spór o to, do kogo należy przyłącze wodociągowe poza granicami działki, trwa nie od dziś. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie przeciwko jednemu z przedsiębiorstw wodociągowych w Wielkopolsce.
UOKiK zarzucił mu złamanie przepisu, zakazującego nadużywania pozycji dominującej poprzez narzucanie uciążliwych warunków umów przynoszących nieuzasadnione korzyści.
Urząd uznał, że spółka narzuca uciążliwe warunki, obciążając odbiorców odpowiedzialnością za niezawodne działanie przyłączy wodociągowych i kanalizacyjnych, które nie znajdują się w ich posiadaniu. Innego zdania był jednak Sąd Najwyższy, który wyszedł z założenia, że przyłącza służą zawsze odbiorcy, więc na nim spoczywa obowiązek utrzymania ich w należytym stanie.
W spółce Enea Operator granice odpowiedzialności są ustalane w umowach.
- Zasada jest taka, że za stan sieci do przyłącza odpowiadamy my, a od niego - odbiorca. W przypadku uszkodzenia przyłącza odbiorca powinien nam zgłosić ten fakt i zlecić naprawę koncesjonowanej firmie.
Taka usługa nie jest droga, chodzi o wydatek rzędu stu kilkudziesięciu złotych - mówi Lech Drzewiecki z Enea Operator.
- Odbiorcy nie ponoszą kosztów naprawy przyłączy gazowych. Właścicielem infrastruktury gazowej, w tym przyłączy gazowych jest Polska Spółka Gazownictwa, która na bieżąco kontroluje stan gazociągów i przyłączy, i w razie potrzeby przeprowadza ich konieczne naprawy oraz remonty - wyjaśnia Joanna Kaniuka z Biura Komunikacji PSG.