- Wodę do spłukiwania toalety biorę z sadzawki w ogrodzie, a do mycia i gotowania - pożyczam od życzliwych sąsiadów. Tak żyjemy już od 26 maja, kiedy nastąpiła ta awaria - mówi Waldemar Frańczak, właściciel domu przy ulicy Boleniowej na Osowej Górze w Bydgoszczy.
Według naszego rozmówcy, ekipa wodociągów zrobiła wykop i uszkodziła przyłącze, które znajduje się po przeciwnej stronie ulicy, dobre kilka metrów od posesji państwa Frańczaków. Pan Waldemar twierdzi, w tej sytuacji zwrócił się do spółki Miejskie Wodociągi i Kanalizacja o naprawienie szkody. I tu spotkała go przykra niespodzianka.
- Okazało się, że wodociągi nie naprawią przyłącza, ponieważ rzekomo w świetle prawa należy ono do mnie. Mimo że znajduje się poza granicami mojej działki. Próbowałem umówić się w tej sprawie z prezydentem, ale nie udało się - rozkłada ręce Waldemar Frańczak.
Prezydent Rafał Bruski w odpowiedzi na prośbę o spotkanie napisał, że w świetle wyjaśnień MWiK nie wpłynie ono na zmianę zajętego już stanowiska.
Miejskie Wodociągi nie czują się zobowiązane do naprawy przyłącza. - Nie prowadziliśmy w tamtym rejonie żadnych prac. Było zgłoszenie wycieku wody i dlatego pojawiła się tam nasza ekipa.
Po rozkopaniu w okolicach naszego przewodu okazało się, że nie ma tam żadnego uszkodzenia, a woda napływa właśnie od strony przyłącza zainteresowanego - twierdzi Marek Jankowiak, rzecznik prasowy MWiK w Bydgoszczy.
Waldemar Frańczak został postawiony pod ścianą - będzie miał wodę, jeśli sam zapłaci za naprawę, a ta może kosztować nawet 6 tysięcy złotych.